Z powodu pogarszającej się pogody wyprawa badawcza Urzędu Morskiego w Gdyni zakończyła się już po trzech dniach. Dwie doby wystarczyły jednak, by zeskanować prawie 21 km2 dna morskiego i zebrać obrazy batymetryczne dwóch wraków. Jednym z nich może być s/s Karlsruhe.
Misja statku Zodiak II trwała od 19 do 22 kwietnia. Dzięki wykorzystaniu systemu echosondy wielowiązkowej (MBES) Kongsberg EM 2040 MK II oraz systemu echosondy wielowiązkowej R2 Sonic 2024 (zainstalowanego na jednostce hydrograficznej SONAR 4) udało się zeskanować imponujący obszar 21 km2 dna morskiego na północ od portu Ustka. Uzyskane obrazy batymetryczne ukazują spoczywające na głębokości prawie 90 metrów dwa metalowe wraki jednostek o wymiarach około 68 x 10 m i 38 x 8 m, które są oddalone od siebie o 500 metrów. Według informacji przekazywanych przez płetwonurków, większy z nich może być zatopionym 13 kwietnia 1945 roku przez Rosjan niemieckim parowcem s/s Karlsruhe.
mówi Magdalena Kierzkowska, rzecznik prasowy i asystent dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.
Podczas rejsu nie odkryto natomiast wraków dwóch samolotów Douglas A-20 (lub ich fragmentów), które według informacji historycznych zostały zestrzelone, również 13 kwietnia 1945 roku, podczas dwóch radzieckich ataków powietrznych na konwój niemieckich jednostek płynących w kierunku zachodnim.
Jak powiedział w rozmowie z TVN24 odkrywca wraku – płetwonurek Tomasz Stachura ze Stowarzyszenia Baltictech w Gdyni, na zatopionym statku oprócz sprzętu wojskowego znajduje się też tajemniczy ładunek – stare, drewniane skrzynie, które mogą pochodzić z muzeum. Odkrywcy podejrzewają, że mogą one kryć zrabowaną przez nazistów z pałacu w Carskim SioleBursztynową Komnatę. Jednak jak mówi pracownik Urzędu Morskiego w Gdyni Janusz Gęstwicki, dopóki nie zostanie odczytana nazwa statku na dziobie lub wyciągnięty dzwon, informacje o odnalezieniu s/s Karlsruhe to tylko dywagacje.
Statek towarowy s/s Karlsruhe został zbudowany w 1905 roku w Bremerhaven. 11 kwietnia 1945 roku zabrał na pokład 1083 uchodźców (w tym około 150 żołnierzy) z portu Pillau (dziś Bałtijsk) w ramach Operacji Hannibal – ewakuacji drogą morską niemieckich żołnierzy i cywili z Kurlandii, Prus Wschodnich oraz tzw. korytarza polskiego. Karlsruhe płynął w konwoju w kierunku Kopenhagi, ale był przeciążony (oprócz pasażerów zabrał kilkaset ton ładunku) i nie nadążał za pozostałymi statkami. Osamotniony został zaatakowany przez radzieckie samoloty 13 kwietnia i trafiony torpedą. Zatonął w ciągu kilku minut. Niemcom udało się uratować zaledwie 150 rozbitków. Pozostałych 933 pasażerów zginęło.
Ostateczna identyfikacja wraków i potwierdzenie hipotezy, że zatonęły one w ostatnich dniach II wojny światowej, wymaga dalszych szczegółowych badań, również przy współpracy płetwonurków i archeologów. Jeśli hipoteza potwierdzi się, Urząd Morski w Gdyni może uznać oba wraki za podmorską mogiłę.