7 lipca w wiedeńskim Muzeum Historii Naturalnej otwarto wystawę „DZIKI. Ikona fotografii przyrodniczej: Michael Nichols”. Można ją będzie oglądać do 4 października.
Dla niektórych Michael Nichols to Indiana Jones fotografii. Inni uważają, że bez niego fotografia zwierząt nie byłaby tym, czym jest dzisiaj. Większość uważa go jednak za najlepszego fotografa w swojej dziedzinie. Chociaż Michael „Nick” Nichols niedawno zakończył karierę (w wieku 66 lat), nadal jest jedną z najważniejszych postaci światowego fotoreportażu. Od początku swojej pracy dążył do jednego celu: wyprowadzenia na światło dzienne dzikich, nietkniętych krajobrazów, a wraz z nimi stworzeń, które je zaludniają. Podczas kilkumiesięcznych wypraw starał się jak najbardziej zbliżyć do zwierząt, poznać ich sposób życia i miejsca, w których żyją. Współpracował ze znaną badaczką ssaków naczelnych Jane Goodall i przemierzył Afrykę ze wschodu na zachód z działaczem ekologicznym Mike’em Fay’em. W swojej pracy łączył fotografię z dziennikarstwem, ale także z nauką i technologią.
Często słyszał: „Jak udaje ci się zbliżyć do zwierząt?” Odpowiadał sprytnie: „Po prostu: czasami nawet mnie tam nie ma.” Rzeczywiście: wiele zdjęć zrobił za pomocą pułapek fotograficznych. Systemy te pozostają całkowicie niezauważone i umożliwiają fotografowi obecność i nieobecność w tym samym czasie.
mówi fotograf.
Jego prace pokazują przyrodę i jej stworzenia jako niebezpieczne, fascynujące i niemożliwe do kontrolowania.