20 kwietnia 2023 roku w Żydowskim Instytucie Historycznym odbył się wernisaż wystawy czasowej „Pomniki oporu. Sztuka wobec powstania w getcie warszawskim (1943-1956)”.
– Z największą przyjemnością muszę zabrać tych kilka chwil, żeby przywitać naszych wyjątkowych gości, w państwa godnościach, urzędach, wszystkich państwa bardzo serdecznie witamy – rozpoczęła wernisaż dyrektor ŻIH Monika Krawczyk.
Wśród gości znaleźli się między innymi prof. Marian Turski, ocalały z Zagłady, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, przedstawiciele Parlamentu RP, korpus dyplomatyczny – reprezentowany m.in. przez ambasadorkę Bułgarii Margaritę Ganevę, Elenę Lagutin, dyrektorkę ds. dyplomacji publicznej z Ambasady Izraela i Michèle Taylor, ambasadorkę Stanów Zjednoczonych w Radzie Praw Człowieka ONZ, Aleksander Ferens, burmistrz dzielnicy Śródmieście i naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
– Serce rośnie, gdy patrzę, jak wiele osób przyszło na wernisaż – mówił Michał Krasicki z Działu Sztuki Żydowskiego Instytutu Historycznego, jeden z kuratorów wystawy. – Jest to wystawa przede wszystkim o sztuce, ale jest to sztuka zanurzona w historii, sztuka zanurzona w polityce, jest to sztuka, na którą wpływ miały także powojenne badania Zagłady, to co się działo w ŻIH-u. Pomniki oporu to nie tylko próba pamiętania o najbliższych, ale też wywyższenia tych, którzy się odważyli na bardzo nierówną walkę i musieli polec. Dla nas „Pomniki oporu” to także walka o to, żeby o Zagładzie nie zapomniano. W powojennej Polsce to nie do końca takie oczywiste, ludzie byli wykończeni wojną, wielu przeżyło własne tragedie i chcieli po prostu o wojnie zapomnieć, a polscy Żydzi właściwie zniknęli z naszej ziemi. Chcemy więc przeciwstawić się zapomnieniu o Zagładzie.
Michał Krasicki w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na wyjątkowość socrealistycznych przedstawień powstania w getcie warszawskim na tle innych obrazów z tamtej epoki.
– Po wojnie o takiej pełnej swobodzie nie można mówić, szczególnie od roku 1949, kiedy zaczął się stalinizm – ale mamy też sztukę z czterdziestego dziewiątego roku, warto zwrócić uwagę, że jest wyraźnie inna. Jak spojrzymy na tych artystów z okresu socrealistycznego i dobrze zastanowimy, co pokazują, to mimo że bardzo wyraźnie widać pewne schematy narzucane odgórnie, oni bardzo często próbują jakoś inaczej przedstawić sytuację. Na przykład obraz Czesława Gały, który pokazuje bunkier, w którym jest Anielewicz – wiadomo, że rozpoczęło się powstanie – jest namalowany w bardzo socrealistycznym stylu. A jednocześnie atmosfera nie jest radosna, mamy wyraźne poczucie smutku i przybicia – i to jest coś, co w socrealizmie polskim nie było możliwe, odstępstwo od zasady, że przedstawiamy tylko optymistyczne rysy.
O bogactwie ekspozycji i znaczeniu Żydowskiego Instytutu Historycznego dla pamięci o powstaniu w getcie warszawskim opowiedziała Marta Kapełuś z Działu Sztuki ŻIH, kuratorka wystawy:
– Wystawa została poświęcona nie tylko tym powojennym realizacjom artystycznym, ale także ocalałym, dla których w pierwszych latach po wojnie upamiętnienie stanowiło kluczowy element budowania pamięci o Zagładzie.
Znakomita część obiektów pochodzi ze zbiorów ŻIH-u, spadkobiercy kluczowej instytucji dla powojennej społeczności żydowskiej, czyli Centralnego Komitetu Żydów w Polsce i dzięki zachowanej dokumentacji CKŻP na wystawie mogliśmy pokazać różne ślady starań wspólnoty żydowskiej o upamiętnienie powstania. Fotografie, uwieczniające obchody rocznicowe wśród ruin, i inne uroczystości związane z rocznicami powstania, a także afisze, zaproszenia, znaczki pocztowe, cegiełki na budowę pomnika
Dr Piotr Słodkowski z Akademii Sztuk Pięknych, trzeci z kuratorów wystawy, zwrócił uwagę na miejsce wystawy „Pomniki oporu” w polskich badaniach nad Zagładą i w historii sztuki.
– Po pierwsze, ta wystawa jest jawnym sygnałem tego, że od przynajmniej kilkunastu lat polska historia sztuki robi bardzo wiele, by przepracować własne schematy, wyparcia, luki epistemiczne i skupić się na docenieniu, owartościowaniu Zagłady, jako niezwykle ważnego wydarzenia o konsekwencjach nie tylko ludzkich, ale także kulturowych. Po drugie, ta wystawa bardzo dobrze pokazuje, że w tej pamięci o Zagładzie pamięć o powstaniu w getcie była kluczowa. Nie tylko w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, kiedy przecież żadne formy pamiętania nie były jeszcze ustalone i żadne formy obrazowania Zagłady nie były jeszcze wynegocjowane. I wreszcie po trzecie, dla pamięci o Zagładzie i dla pamięci o powstaniu w getcie absolutnie kluczową i esencjalną instytucją jest właśnie ŻIH. Wiemy wszyscy, że ŻIH był szalenie istotną placówką badawczą w latach 40. i 50., wiemy, że był miejscem zbierania bardzo cennych, pierwszych świadectw Zagłady. Ale ta wystawa przypomina nam także, że ŻIH był miejscem kolekcjonowania i generowania źródeł wizualnych.
tekst: Natasza Majewska
foto: Grzegorz Kwolek / ŻIH