Fragment: „Początkowo falisty i kontrolowany głos Janis, z każdym wersem coraz bardziej rozwija się w potężną kaskadę wysokich dźwięków, które pokonują skrzek przesterów, przypominając lament banshee. Trzyma się melodii niczym mknącego przez noc pociągu towarowego, przerażona, że może rozluźnić chwyt, który jednocześnie jest tak mocny jak u kogoś, kto za wszelką cenę chce uciec przeznaczeniu.
Janis śpiewa, a wszystko dookoła zdaje się być stworzone dla niej. Śpiewa tak, jakby nie mogła robić nic innego.
W pewnym momencie obniża ton głosu, a piosenka przybiera formę zmysłowego, namiętnego bluesa. Nagle, bez ostrzeżenia, jej głos wybucha i jest tak potężny, że góruje nad dźwiękami wypluwanymi przez wzmacniacze. Przy każdym pasażu sprawia wrażenie, że zaraz się rozpadnie, a mimo to wciąż trzyma się w sobie.”
https://arkady.eu/zapowi…/ogien-opowiesc-o-janis-joplin-2/