Jakub Michał Pawłowski
Na dwóch biegunach berlińskiej Nürnberger Strasse[i] dwa hotele. Dziś pozostał tylko jeden: Hotel Ellington (faktycznie grywał tu wielki Duke). Podziw budzi już sama fasada, jedna z najdłuższych w tego rodzaju obiektach (ponad 180 metrów).
Podłużne listwy okienne, wieloczęściowe charakterystyczne okna, ściany pokryte eleganckim trawertynem, z wąskimi pasmami ciemnej cegły. Mosiężne witryny, charakterystyczne wieżyczki klatek schodowych. Koniecznie trzeba wejść do środka, na kawę albo drinka. Zachował się urok lat 20-tych. Białe i zielone kafle na ścianach, mosiężne poręcze, stiuki, pozłacane napisy. Dzisiejszy Ellington to dawniej słynny Haus Nürnberg. Mianem tym określano zarówno właściwy budynek Femina-Palast, jak i sąsiadujący z nim Taunzienpalast, w którym działało jedno z kin premierowych wytwórni UFA. Autorzy projektu Richard Bielenberg i Josef Moser, prowadzący od 1905 r. duże biuro architektoniczne, zmodernizowali oblicze Berlina (siedziby kilku znaczących banków, sklepów, towarzystw ubezpieczeniowych). Haus Nürnberg oddano w całości w 1931 r. Część kompleksu działała już w 1929 r. W 1932 r. Femina-Palast określana była w prasie (a nawet zagranicznych przewodnikach) jako prawdziwa „atrakcja turystyczna” Berlina. Tu działał słynny dwupoziomowy Ballhaus, mieszczący ok. 2 tys. tańczących.
Znakomita orkiestra i winda na 16 osób, najnowsze oświetlenie. Nie było to miejsce tanie – butelka wina kosztowała ok. 5 ówczesnych marek. Od 16.30 odbywały się tu „taneczne herbatki”. Hotel dysponował szklanym dachem, otwieranym hydraulicznie. Efekt był porażający – setki par tańczących pod gołym niebem, w środku metropolii. W piwnicach działał Cabaret für Alle (Kabaret dla wszystkich) Williama Schaeffera. Losy Feminy były jednak burzliwe, 13 kwietnia 1933 r. do lokalu wkroczył komornik, konfiskując wyposażenie. Blisko 3 lata rozrywkowa część kompleksu stała zamknięta. Po otwarciu z wolna zmieniała się klientela, coraz więcej było żołnierzy i esesmanów. Powstał Texas-Bar i Siechenbräu. Z czasem Femina stała się „pałacem swingu”, pozornie zakazanego w III Rzeszy (koncertowały tu słynne orkiestry Teddy’ego Stauffera, Heinza Wehnera). Po wojnie zachowała się fasada, z Ballhausu zostały tylko zewnętrzne ściany. W czerwcu 1946 r. otwarto kabaret Ulenspiegel, w którym komik Werner Finck świętował swój powrót do Berlina. Wówczas to dawna Femina stała się domem komedii, salę taneczną przekształcono najpierw w kino, a w 1958 r. w teatr komediowy. Na jego deskach można było zobaczyć wiele dawnych gwiazd wytwórni UFA: Lil Dagover, Olgę Tschechową, Gretę Weiser. W 1959 r. doszło tu do sensacyjnego maratonu poetyckiego, w ramach którego młody Klaus Kinski, przez dziesięć dni z rzędu recytował Villona, Rimbauda, Oscara Wilde’a i Gerharta Hauptmanna. Skandalizujący, nadekspresywny, a według niektórych psychopatyczny aktor debiutował zresztą w Berlinie (Schloss-Park-Theater, 1946 r.). Z pierwszego teatru wyrzucono go, gdy… rozbił w gniewie okno.
Tymczasem w piwnicach Feminy zagnieździł się jazz. W Badewanne grywali najwięksi: Duke Ellington, Lionel Hampton, Count Basie i Dizzie Gillespie. Potem powstaną tu kultowe kluby dla ówczesnych „hipsterów”: Sugar Shack, Garage, Dschungel (Dżungla). W nieoficjalnym hymnie Berlina Zachodniego Annette Humpe z kapeli Ideal śpiewała: „Zobaczmy, co się dzieje w Dżungli/ muzyka jest gorąca, świecą neony / Ktoś kupił mi dżin / Parkiet tętni, oto scena. / Czuję się dobrze, jestem z Berlinem/”. Po upadku muru obiekt zamknięto. Po rewitalizacji urządzono w nim hotel o nazwie Ellington, biura i eleganckie sklepy.
Na przeciwległym krańcu Nürnberger Strasse, u zbiegu Budapester Strasse i Kurfürstenstrasse, znajdował się równie znany Hotel Eden, ukończony w 1912 r. (projekt Moritza Ernsta Lessera). W miejscu dawnego Edenu powstał Olof-Palme-Platz. W hotelu bywali: Christopher Isherwood, Marlena Dietrich, Heinrich Mann, Erich Maria Remarque, Jakob Wassermann, Gustaf Gründgens i wielu, wielu innych. Słynny był zwłaszcza Edenbar uwieczniony drzeworytem Maksa Beckmanna (1923 r.). Ekscentryczną rozrywką hotelu był urządzony we wnętrzach plac do minigolfa.
W 1918 r. władzę w Niemczech przejęli socjaldemokraci, od 1919 r. rządzący w ramach tzw. koalicji weimarskiej, którzy musieli uporać się z walkami ulicznymi, wywołanymi przez tzw. Powstanie Spartakusa, stanowiące późny epizod tzw. rewolucji listopadowej. Komuniści walczyli z policją i paramilitarnymi Freikorpsami. Do rozpędzenia radykalnie lewicowych bojówek (tzw. spartakusowców), które rosły w silę zwłaszcza po zjeździe założycielskim KPD (który – co ciekawe – odbył się w słynnym berlińskim ratuszu), socjaldemokratyczny rząd nie wahał się użyć nacjonalistycznie ukierunkowanych oddziałów Die Garde-Kavallerie-Schützen-Division. Miesiącem kryzysowym okazał się styczeń 1919 r.: 8/9-go ostrzelano siedzibę redakcji Rote Fahne, 11-go zdemolowano lokal partii przy Friedrichstrasse.
Sztab Die Garde-Kavallerie-Schützen-Division urządzono w eleganckim Hotelu Eden. Zawiadywał nim pułkownik Waldemar Pabst. To właśnie tu 15 stycznia 1919 r. przywieziono ukrywających się dawna: Różę Luksemburg (Luxemburg, właść. Luxenburg) i Karla Liebknechta. Znaleziono ich (prawdopodobnie na skutek denuncjacji) w mieszkaniu na Mannheimer Strasse 27 w Wilmersdorfie. Po wkroczeniu do mieszkania Luksemburg miała czytać II cz. Fausta Goethego…Była to zresztą postać ze wszech miar niepospolita.
Urodzona w Polsce działaczka przybyła do Berlina w 1899 r. Jej pierwszym adresem było Lützowstraße (podobnie jak wcześniej Edvarda Muncha, a później także Roberta Musila). Potem przez blisko 12 lat mieszkała na Schönebergu (Wielandstraße 23, 1899-1902, Cranachstraße 58, 1902-1911), stając się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci ówczesnej lewicy. W okresie tym, łącznie przez ponad 3 lata, przebywała w różnych więzieniach. Liderów proletariackich często przedstawiano jako tępych politruków, gdy jednak chodzi o wykształcenie i horyzonty, Różę Luksemburg uznać należy za prawdziwą „arystokratkę” ruchu. Studiowała prawo, ekonomię i filozofię, była poliglotką. W 1897 r. obroniła na Uniwersytecie w Zurychu rozprawę doktorską Die industrielle Entwicklung Polens (Rozwój przemysłowy Polski), wydaną w Lipsku rok później, i nieźle przyjętą. To jeden z pierwszych kobiecych doktoratów na świecie (!). Ekonomia i historia to nie jedyne obszary jej refleksji naukowej, Luksemburg nieźle znała się bowiem na literaturze, w tym na polskim romantyzmie. Odczytywała go przez pryzmat haseł rewolucji, nie są to jednak interpretacje pozbawione wartości. W Leipzieger Volkszeitung opublikowała szkic o Mickiewiczu. Ostatnim dziełem Luksemburg był esej Porządek panuje w Berlinie. Wymowny tytuł nawiązywał do odpowiedzi udzielonej przez francuskiego ministra spraw zagranicznych Sebastianiego na zapytanie o sytuację w Warszawie po stłumieniu powstania listopadowego: „L’ordre regne a Varsovie”.
Wróćmy do smutnych wydarzeń w Hotelu Eden. Po przywiezieniu Róży Luksemburg i Karla Liebknechta, rozpoczęto męczące przesłuchanie. Późnym wieczorem 15 stycznia 1919 r. zapadł nieoficjalny wyrok. Działaczy rozdzielono, miano ich zawieść osobnymi samochodami do „więzienia”. Konwój z Liebknechtem zatrzymał się w okolicy Tiergarten. Rzekomo z powodu problemów z autem. Kazano mu iść pieszo. Gdy szedł, strzelono. Liebknecht padł. W oficjalnym raporcie podano, że zastrzelony został podczas próby ucieczki. Jego ciało podrzucono jako nieznane, wg jednej wersji do recepcji Hotelu Eden, wg innej – do miejskiej kostnicy.
Różę Luksemburg zaatakowano po raz pierwszy przy wyjściu z hotelu. Otto Runge uderzył działaczkę dwukrotnie kolbą karabinu w głowę. Odczekano aż zemdleje. Następnie wrzucono ją do samochodu, do którego wskoczył także porucznik Freikorpsu Hermann Souchon. Podczas krótkiej jazdy zastrzelił on Luksemburg. Jej ciało wywleczono i wrzucono do kanału Landwehr, najprawdopodobniej na wysokości mostu Lichtenstein.
Nie dysponując jakąkolwiek podstawą prawną, omijając oczywiste prawo do sądu, „lewicowy” rząd wydał komunistycznych działaczy brunatnej parapolicji. Mit założycielski rodzącej się Republiki Weimarskiej spowija mrok i krew. Pogrzeb Liebknechta i pustej trumny Róży Luksemburg odbył się 25 stycznia 1919 r. Wg szacunków mogło w nim wziąć udział nawet ponad 100 tys. ludzi. Do lipca 1919 r. zabito w sumie kilka tysięcy spartakusowców. W kolejnych miesiącach następowały dalsze mordy polityczne (10 marca 1919 r. zamordowano męża Róży Luksemburg Leona Jogichesa). W periodyku „Die Pleite” (nr 1/3 , 1919 r.) ukazał się mroczny rysunek Georga Grosza Prost Noske! Das proletariat is entwaffnet! Dzieło przedstawia policmajstra Noske z kieliszkiem w ręku i puste ulice miasta, usłane martwymi ciałami… Noske, komentując użycie siły, miał wypowiedzieć znamienne słowa: „Ktoś musi być krwawym psem. Nie unikam odpowiedzialności”. Zwłoki Róży Luksemburg znaleziono dopiero 31 maja 1919 r. w okolicach mostu Freiarchen. Z obawy przed rozruchami ciało pospiesznie wywieziono do Zossen, gdzie dokonano identyfikacji i przeprowadzono sekcję. Następnie zażądano 3 tys. marek za wydanie ciała… 13 czerwca odbył się drugi pogrzeb. Przybyło ok. 50 tys. ludzi.
Do dziś Liebknecht patronuje jednej z głównych ulic wschodniej części Berlina, przechodzącej w Unter den Linden. Plac, gdzie stoi słynny teatr Volksbühne honoruje Różę Luksemburg.
Działaczka przedostała się do wyobraźni zbiorowej przede wszystkim dzięki filmowi Die Geduld der Rosa Luxemburg w reż. Margarethe von Trotta (1986 r.). W dziele pojawiła się plejada gwiazd, w tym Barbara Sukowa, Daniel Olbrychski, Barbara Kwiatkowska-Lass, Otto Sander.
Pierwotnie do roli działaczki przymierzano nawet Jane Fondę. Świeżym, mocnym akcentem upamiętniającym lewicową aktywistkę jest komiks Red Rosa: A Graphic Biography of Rosa Luxemburg Kate Evans z piękną okładką i licznymi berlińskimi śladami w środku.
„Czerwoną Różę” upamiętnili także muzycy. W 1928 r. Kurt Weil komponuje Das Berliner Requiem. W dziele wykorzysta wiersze Bertolda Brechta, w tym Ballade vom ertrunkenen Mädchen (Ballada o dziewczynie, która utonęła). Weilowska interpretacja to liryczne lento z dyskretnym towarzyszeniem gitary. Szeptane, bardziej niż śpiewane. W wierszu Brechta Róża jawi się niczym wędrująca między wodorostami Ofelia. W pieśni jest zatem młodą dziewczyną, tak też współcześni chcieli widzieć rewolucję. Miejski krajobraz podlega poetyckiemu przetworzeniu. W oryginale pieśń wykonywana jest przez męski chór. Solo śpiewali ją m.in. Lote Lenya i Dawid Bowie. Ten ostatni umieści utwór na płycie Baal (1981 r.), którą żegnał się z miastem, gdzie powstało kilka jego płyt, a inspirowanej tekstami Brechta, w tym poetyckim dramatem pod tym samym tytułem. Balladę The Drowned Girl Bowie śpiewazaskakująco ortodoksyjnie. Rozbudowuje nieznacznie sekcje instrumentalne. Unosi dramatycznie głos. W tekście singla z ostatniej płyty (The Next Day, 2013), zatytułowanego refleksyjnie Where Are We Now?, artysta wspomina wprost Nürnberger Straße, na której znajdował się słynny klub Dschungel, ale i Hotel Eden…: „On Nürnberger Straße/A man lost in time/Near KaDeWe Just walking the dead/”…
Plakat filmu Schöner Gigolo, armer Gigolo (1978), w którym po raz ostatni na ekranie pojawia się Marlena Dietrich. Partnerować jej będzie David Bowie, choć jedynie zaocznie (czym brytyjski muzyk był rozczarowany): artystkę filmowano w Paryżu, Bowiego w Berlinie. W ostatniej scenie grany przez wokalistę żigolak Paul wychodzi z hotelu, widzimy wielki neon: EDEN…
Bibliografia
K. Evans, Red Rosa: A Graphic Biography of Rosa Luxemburg, London 2015
J. P. Nettl, Rosa Luxemburg: The Biography, New York 1966
W. Czapliński, A. Galos, W. Korta, Historia Niemiec, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1981
A. Taschen, Berlin. Hotels and more, Köln 2007
[i] Uliczka położona jest mniej więcej w równej odległości od słynnego Kościoła Pamięci przy Dworcu ZOO a stacją U: Wittenbergplatz, po stronie luksusowego domu towarowego KaDeWe. Tuż za rogiem Nürnberger Strasse (na Tauenzienstrasse) pomieszkiwała przez kilka lat Marlena Dietrich. W Kościele Pamięci, z którego po alianckich nalotach ocalał jedynie „kikut”, aktorka brała także ślub.