W jednym ze schyłkowych wierszy Różewicza – Filozofowie – niemieckie interteksty zdecydowanie pełnią ważną rolę i badaczowi literatury nie udaje się tak po prostu ich ominąć, nawet jeśli w danej chwili występuje tylko jako czytelnik. Ale tu jest dopiero początek: nie ominąć tych intertekstów, to tak naprawdę rozpocząć rozważania na temat tego, co znaczy i czego nie znaczy to ominięcie. Z samej treści tekstu polskiego wynika bowiem, iż niemieckie interteksty pełnią w nim rolę nieprzypadkową: nie jesteśmy w stanie zrekonstruować bez nich „dialogów” pomiędzy bohaterami wiersza. Jednak u Różewicza nic nie dzieje się przypadkowo – widać to zwłaszcza w wydaniach jego wierszy z dołączonymi kopiami rękopisów, na których to rękopisach prześledzić można, krok po kroku, proces powstawania Różewiczowskiego wiersza. W tej sytuacji trudno przypuszczać, iż autor nie pomyślał o czytelniku, nieznającym języka niemieckiego.
Osobiście nie interesuje mnie znaczenie niemieckich intertekstów (choć te z wiersza Filozofowie zostały mi przetłumaczone przez grupę młodych badaczy z przeciwnej strony barykady, utrzymujących, że bez zrozumienia niemieckiej części nie daje się czytać wierszy Różewicza), jakkolwiek zrozumienie ich pomogło mi dojść do wniosku, że tak naprawdę Różewicz konstruuje tutaj dwa, różne teksty. Wiersz ten daje się bowiem czytać całkowicie bez intertekstów. Punkt nacisku w obu tych wersjach zostaje natomiast postawiony w całkiem innych miejscach: podczas, gdy w tekście polsko-niemieckim uwaga czytelnika skupia się na wymianie zdań pomiędzy filozofami, w tekście z pominiętym niemieckim koncentrujemy się raczej na przesłaniu, że to nie była operetka. Ostatnia zwrotka w tym ujęciu byłaby jedynie spoiwem, czymś, co sprowadzałoby obie wersje do wspólnego mianownika.
Tyle, jeśli o Filozofów chodzi. Dalsze wątpliwości (spowodowane jednak również intertekstami, a ściślej mówiąc: dyskusją pomiędzy dwoma obozami badawczymi) sprowadzają się do problemu interpretacji poezji. Problem pojawił się właściwie nagle i wynika chyba z różnic w dominujących półkulach mózgowych (choć dobry poeta powinien łączyć oczywiście werbalność półkuli lewej z wizualnością prawej). Chodzi o różnicę postrzegania poety i badacza. Czy badacz może dokonać interpretacji, nie będąc jednocześnie poetą, uparcie trzymając się logiki i jasności wywodu, całkowicie odrzucając warstwę intuicyjną oraz luźne skojarzenia? Jak może badać poezję ktoś, kto jest tak odległy od poetyckiego widzenia? Jak zrekonstruować przesłanie, odtworzyć tok myślenia poety, jeżeli całkiem innego rodzaju myślenie odbywa się w umyśle interpretatora? Nie udaje się w ten sposób sięgnąć sedna, nie, to niemożliwe. Tak naprawdę badacze winni chyba grupować się w pary, trochę na zasadzie starego dowcipu o policjantach, że jeden umie czytać, drugi pisać.
Zapraszam do dyskusji o tym, jak przetłumaczyć niemieckie interteksty na niemiecki 😉