niedziela, 24 listopada, 2024

Jestem zbudowany z pytań, z wątpliwości

Moja unikatowe, w przeważającej liczbie jednoegzemplarzowe i rękopiśmienne książki niejednokrotnie kwalifikowano jako utwory czasoprzestrzenne. Czasoprzestrzeń, skomplikowany trudny problem podejmowany przez teorie filozoficzne, naukowe, matematykę, fizykę teoretyczna itp. jako zobiektyzowana kategoria odnosi się także do obszaru sztuki. Wertowanie kart „artystycznej „księgi trwa w czasie realnym, w ich polach obrazowych doświadczamy także przestrzeni. Nie tylko przestrzeni iluzorycznej, niejako wirtualnej  lecz także faktycznego uniwersum następujących po sobie wizualizacji i nawet tworzących energie sekwencji.

27.III. 2024 Andrzej Marian Bartczak

Fragment wywiadu „Jestem zbudowany z pytań, z wątpliwości” udzielonego Muzeum Sztuki w Łodzi z okazji otwarcia wystawy „BREVI MANU. Jak nie ulec pokusie, aby wszystkiego nie przemienić w księgę?”

Chciałabym zacząć od zagadnienia czasu. Jaką rolę odgrywa w Pana życiu? Uważa Pan, że jest jego niewolnikiem, czy może sprawuje Pan nad nim kontrolę?

To jest bardzo istotne pytanie. Ono ma cechy takiej zbieżności, koincydencji. Na dzisiejsze spotkanie zdecydowałem, że przeczytam „Dziesięć krótkich wierszy o czasie i życiu”, a Pani przecież nic o tym nie wiedziała. Zastanawiająca zbieżność. Żeby przejść do meritum tego pytania, to przede wszystkim muszę powiedzieć, że ja jestem stary, a starość wiąże się z czasem, z czasem życia. To jest tak istotne pytanie, że odpowiedź, która się zaczyna od „jestem stary”, może się wydawać bardzo trywialna i oczywista. Natomiast w ogóle o czasie to nie jestem w stanie właściwie nic interesującego powiedzieć. Poza tym i to znowu się wyda takie automatyczne, że doszedłem po latach pracy do wniosku, że nie wolno marnować czasu.

Jaka jest dla Pana definicja marnowania czasu?

Czas, który jest nam dany, nie może być lekkomyślnie marnotrawiony. Do tego, żeby zdefiniować jego utratę, trzeba tego czasu mieć dużo, czyli dosyć długo żyć, a to jest kwestia pewnej dojrzałości. Dopiero po upływie dziesiątków lat doszedłem do takiej konkluzji, że nie ma sensu marnować czasu, czyli, na ile to możliwe trzeba pracować. To jest taki jeden aspekt, który mi przychodzi do głowy.

Czy tylko praca sprawia, że nie marnujemy czasu?

A co innego? To wszystko jest takie ryzykowne, graniczące z szaleństwem hipotezy, ale jak żyć nie pracując?Praca daje szczęście.

Pod pojęciem praca kryje się też praca twórcza.

Tak. Jakiś aktywny stosunek do tego co przeżywamy. Tak patetycznie się mówi, że to jest taki stosunek kreatywny. Filozofowie pracują czy nie? Bo nie pracują fizycznie. A praca w takim potocznym rozumieniu kojarzy się z pewną fizycznością, z czynnością, wysiłkiem fizycznym. Nie sposób odpowiedzieć na to, w jakim stopniu jest użyteczna. Ta kategoria pracy jest istotna i rozstrzygająca.

Jaka jest rola czasu w sztuce?

Niektórzy twierdzą, że sztuka jest bezczasowa. Jest trudno dociec w ogóle, co mają na myśli. Sam brałem udział w wystawie o podobnej tematyce. Ja się z tym nie zgadzam, ponieważ w sztukach wizualnych występuje tak zwana czasowość formy. I to jest taki mój neologizm teoretyczny, który odnosi się do wieloznaczności formy — otwartej, lub zamkniętej, zdefiniowanej, do formy realistycznej, mimetycznej, naturalistycznej. Czasowość formy, jaką się operuje w sztuce, jest różna. Kiedy forma jest bardziej skomplikowana, mniej przedmiotowa, półprzedmiotowa, półabstrakcyjna albo tylko aluzyjna w stosunku do potocznego wyglądu świata, czasowość formy jest rozległa i bliska definicji formy otwartej, czyli wieloznacznej, podatnej na różnorodne interpretacje. To łączy się z problemem ilustracyjności, naturalizmem i tak dalej czyli typem formy „oczywistej”, nie stwarzającej trudności z identyfikacja. Z mojego punktu widzenia tego typu forma jest najbardziej interesująca.

W procesie tworzenia istotne jest także miejsce. Co może Pan powiedzieć o swojej przestrzeni?

Znowu kolosalny temat. Zacznijmy od trywialnej przestrzeni, rzeczywistej, fizycznej. Aktywny artysta powinien mieć przestrzeń rozległą, żeby mógł realizować w sensie fizycznym, materialnym, technicznym, warsztatowym swoje pewne idee, pomysły, inwencje. Ale przecież to nie wyczerpuje pojęcia przestrzeni. Jest przestrzeń intelektualna, myślowa, mentalna. I tu są właściwie prawdziwe problemy. Autocenzura, różne ograniczające elementy typu kulturowego, pojęcie przestrzeni wiąże się tez z aspektem etycznym twórczości, może i nawet religijnym, światopoglądowym, czy ideologicznym.

Każdy by chciał mieć jakiś warsztat. Ja bym chciał mieć warsztat metalurgiczny, ślusarski, rzeźbiarski, A może wydaje mi się, że chciałbym mieć studio muzyczne? Ale przecież to jest marzenie ściętej głowy. Nigdy tego nie będę miał. Tak naprawdę nie mam tak źle, ale to wszystko za mało. To jest herezja, co powiem, ale może moja ograniczona od pewnego czasu sprawność, nie jest taka zła, bo eliminuje moje marzenia.

Czy przebywanie wśród swoich dzieł jest dla Pana bezpiecznym miejscem?

Nie. Ja nie potrafię być gdzie indziej. Jestem zbudowany z pytań, z wątpliwości, jestem dosyć chwiejny, ale nic innego nie potrafię. Nie potrafię uciec od siebie, chociaż staram się robić pewne rzeczy inaczej, aczkolwiek są one zakotwiczone w jakimś jednym problemie obok innych, na przykład w pojęciu struktury książkowej. Te książki od 50 lat robię i jestem ich „więźniem”. Edward Estlin Cummings — słynny, awangardowy poeta napisał: „Umysł jest więźniem”. I miał rację, to jest bardzo przekonujące, a ja używając i parafrazując tego poetę napisałem kiedyś, że malarz jest tym metaforycznym „więźniem”.

Malarz jest „więźniem”, ale przecież jednocześnie chce nim być.

Inaczej nie może. Nie ma jasnych odpowiedzi, bo to od razu nasuwa pewną narrację o mistyfikacji, a jeśli o mistyfikacji, to o nieprawdzie, a tylko prawda jest poważna. Nie ma nic bardziej poważnego niż prawda, zwłaszcza w pracy artysty.

Jak znaleźć w sobie taką wewnętrzną potrzebą tworzenia?

To, co powiem, to będzie szczere, ale też niebezpieczne, bo dosyć dramatyczne. Uważam, że jest to właściwość wrodzona. Jest to taka forma pewnego determinizmu, z tym się człowiek rodzi albo nie. Energia do twórczości jest czymś immanentnym, zależy również od struktury osobowości, która jest w pewnym sensie kształtowana przez okoliczności. Dzisiaj zagrożenie kryzysem twórczym wydaje się być bardziej prawdopodobne. I znowu wracamy do kwestii, od której zaczęliśmy naszą rozmowę, czyli do pojęcia doświadczenia czasu. Tu się znajduje odpowiedź i usprawiedliwienie. Nie marnuj czasu, bo nie wiadomo, ile go masz. Jest tyle fantastycznych rzeczy do zrobienia, tylko trzeba mieć też zdolność ich wyszukania, bo niektórych w ogóle nie warto dotykać.

Autorem wywiadu jest: Dorota Wituła
Autorem fotoreportażu: Anna Augustyn Kamińska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pod naszym patronatem

Muzeum Małopolski Zachodniej w Wygiełz...

VIII Forum Regionalne Między Małopolską a Górnym Śląskiem pt. „Po nitce do kłęb...

Barwy holi

W starożytnej Mithili – krainie położonej u podnóży Himalajów, poprzecinanej rz...

Pierwsze z cyklu spotkań – prele...

To wydarzenie w Międzyzdrojach otwiera serię spotkań-prelekcji poświęconych szt...

Dwie dusze twórcy ludowego

Otwarcie wystawy: 4 listopada 2024 (wernisaż) wystawa dostępna dla zwiedzającyc...

Ogień. Opowieść o Janis Joplin

Powieść ukazuje burzliwe życie Janis Joplin. W tej wciągającej historii na...