Co tak naprawdę tworzy artystę? To pytanie, mimo, że często pozbawione jednoznacznej odpowiedzi, często pada w kontekście analizy procesu twórczego. Panfil poprzez swoje realistyczne malarstwo, zbliża się do ukazywania prawdy na temat istnienia. Swoje poszukiwania umieszcza na płótnach, które pomimo swojego małego formatu noszą znamiona Wielkiego Malarstwa.
Zwany malarzem światła artysta przez lata eksperymentów, opracował swój własny styl, w którym ważną rolę odgrywa zarówno efemeryczność, której źródło pozostaje ukryte, jak i powtarzające się detale. Pomimo częstego powracania do tych samych tematów, czy postaci, ukazuje je za każdym razem z innej perspektywy. Nigdy nie idealizuje tematu swoich dzieł, a przestawia je takimi, jakimi są. Jego malarstwo jest remedium na wszechobecny stres, przebodźcowanie i pośpiech. Poprzez kontakt z obrazami cichej, sielskiej polskiej wsi odbiorca ma szansę doświadczenia wewnętrznego spokoju. Malarstwo Panfila niesie za sobą również wartości dotyczące szacunku dla tradycji czy prostego życia.
Artysta, który upodobał sobie normalność wypracował również własny sposób malowania. Farba kładziona na pierwszy rzut oka jak wyjdzie, ale zawsze tam, gdzie trzeba co wynika z perfekcyjnego warsztatu artysty. Z niezwykłym rozmachem kładzie plamy koloru często bardzo grubo, zostawiając przy tym wyraźny ślad pędzla. Małe formy dominują nad wielkoformatowymi dziełami, co zdecydowanie wyróżnia malarza na tle innych polskich pejzażystów.
Wystawa Józef Panfil. Fundament Prawdy będzie obejmować zbiór z lat 1978 – 2022, które pokażą linię czasu doskonalenia warsztatu artysty oraz zmiany zachodzące w jego obiektach kontemplacji.
Praca twórcza, mając dwa wymiary: wizualny i semantyczny, w różnym stopniu używa dzisiaj dość szczególnego i niezwykle istotnego budulca dzieła, jakim jest nieoczywistość idei konstytuującej. Oba te wymiary odnoszą się bowiem nie tylko do formy, ale też do aury plastycznego wyrazu samego zapisu jako znaku. W jednym i drugim przypadku chodzi o swoisty recykling, o metabolizm tworzywa znaku, który dla awangardy funk-cjonuje as ready mades to be thrown away, a dla jej antytezy to contemplation. Pojęcie „nieoczywistości”, o którym mowa, ma ścisły związek ze skalą i charakterem ryzyka, które podejmuje autor, snując swój osobny wątek. To ryzyko musi mieć jednak ścisły związek z osnową dziedziny, w ramach której zostaje podjęte. Jeżeli ten związek jest iluzoryczny, zamiast pożądanej nieoczywistości, dzieło konstytuuje jej atrapa, czyli niedorzeczność: rodzaj amatorskiego „widzimisię”, nieskomplikowane alibi dla symbolicznie intratnej zabawy w sztukę. Jej odpadem są całe zwały trashu zgromadzonego we współczesnych templach sztuki. (…) Słowem: rewolucja w imię niejasnej transgresji lub może tylko ka-rykatura konwencjonalnego porządku.
Bo jeśli nie uznaje się zasad, granic, form i konwencji, jaki sens ma ich przekraczanie? (…).
Józef Panfil, absolwent łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, instytucji siostrzanej Muzeum Sztuki i podobnie jak ono wymyślonej przez Strzemińskiego jako kuźnia awangardowych kadr łódzkiego środowiska twórców, raczej nie starał wpisać się w tę formułę. Niespecjalnie czuł się też upoważniony, by roztrząsać ile z tego, co otrzymał w ramach procesu dydaktycznego, było rzeczywistą intencją twórcy Unizmu. Wspomina natomiast, że już w trakcie studiów miał dojmujące poczucie odosobnienia swojej postawy. Czuł, że sztuki nie da się przekazać, a co najwyżej, można nią zarazić. Wynika z tego, że On sam już wcześniej, przed Akademią, był nosicielem bakcyla sztuki opartej na ścisłej „współpracy” z naturą, studiowania jej stanów według prostej, ale jakże szlachetnej zasady:
„robi się utwór z farby, który byłby świadectwem tego, że oglądało się świat, na którym przez chwilę przebywaliśmy”.
W Jego przypadku nie był to upór „naturszczyka” pod prąd, ku jakiemuś wydumanemu źródłu jedynej prawdy. Raczej wyraz absolutnej szczerości, a może wewnętrznej konieczności porozumienia z samym sobą w kwestii meritum. Tym meritum dla Panfila, było wówczas i jest do dzisiaj malarstwo. I to takie malarstwo, które kompensuje społeczne skutki wszechobecnej modernizacji, opacznie rozumianej jako synonim postępu. Zwłaszcza modernizacji sztuki jako domeny kulturowej tożsamości, która zamieniona w rewoltę, zamiast wyzwalać, pozbawia człowieka poczucia zadomowienia, wewnętrznej stabilności i niezbędnego skupienia. Panfil postawił na normalność malarstwa. Formy, zaobserwowane w naturze i zamienione w ewokacyjne symbole na Jego obrazach, są sednem tej operacji. Wszak malując obserwowaną naturę, nie uczył się jej, znał ją przecież od dziecka. Uczył się jedynie malarstwa. A malarstwo było zawsze i przede wszystkim powrotem do obrazu, do rozstrzygnięcia problemu malarskiego związanego z zauważonym w naturze konkretem. Malarz zawsze traktował go tak, jakby chciał powiedzieć:
nie ma powodu do dziwactw w sztuce. To, co jest normalne, jest wystar-czająco cudowne.
Motywy i klimat tych ultraskromnych obrazków „deformuje” jedynie gęsta pasta farby, kładziona wprawdzie „jak wyjdzie”, ale zawsze „tam, gdzie trzeba”. Czasem niepokoi nas ta trafność. Gdy niemal każde położenie farby jest bezbłędne i właśnie „tam, gdzie trzeba”. Niepokoi nas, że mało tu – jakże przecież ludzkich – momentów twórczej słabości, istotnych wahań, prób odejścia od dawno rozpoznanego, nawet jeśli kolejny raz świetnie rozwiązanego, układu. Wysoko zawieszona poprzeczka poziomu płócien Panfila tkwi tam niewzruszona. Chciałoby się ją czasem strącić. Dialektycznie. Według zalecenia starego Degasa: jeśli już umiesz prawą, przełóż pędzel do lewej ręki. Niewielki ruch w kierunku zdziwienia. W kierunku zgubionego przez awangardę ryzyka…
Andrzej Biernacki Fragment wstępu do katalogu wystawy Józefa Panfila Fundament Prawdy.
kurator wystawy: Andrzej Biernacki
koordynacja wystawy: Martyna Dec
koordynacja wydawnicza: Martyn Kramek, Andżelika Bauer, Matylda Makowska
koordynacja komunikacji: Angelina Wieliczko-Skinder, Dorota Witula, Kamila Ignaczak
montaż wystawy: Krzysztof Francek, Marek Kubacki, Łukasz Janicki, Adam Maj, Mariusz Maj, Dariusz Mikołajczyk, Ireneusz Szymarek, Maciej Więcławski
ms1, Gdańska 43
Wystawa będzie czynna do 31 grudnia 2023 r.
Muzeum Sztuki w Łodzi