Serdecznie zapraszamy na otwarcie wystawy Przemysława Mireckiego „W poszukiwaniu Ducha Gór” w ramach projektu Galerii Jednego Dnia realizowanego w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej. Wernisaż odbędzie się w Centrum Aktywności Twórczej w Ustce, w środę 05 czerwca o godz. 17:00.
Wystawę będzie można zobaczyć w Małej Galerii w Centrum Aktywności Twórczej w Ustce.
Wernisaż
05.06.2024, godz. 17.00 / wstęp wolny
Centrum Aktywności Twórczej, Zaruskiego 1a w Ustce
Wystawa
06.06.2024 – 18.06.2024
*wstęp do galerii biletowany
—
Przemysław Mirecki urodził się w maju 1965 roku w Słupsku.
Nigdy nie został zawodowym fotografem, chociaż nic jeszcze nie jest przesądzone. Niedawno odszukał w jednej ze słupskich pracowni model aparatu, jaki dostał od rodziców w prezencie – Ami 66.
Możliwość utrwalenia chwili na obrazku bardzo przypadła mu do gustu. Fotografia towarzyszyła mu – z przerwami – w kolejnych okresach życia. Po roku 2000 przystąpił do grupy twórczej Fotoaktywni prowadzonej przez Zbigniewa Suligę w Słupskim Ośrodku Kultury. Z tej grupy wyłoniła się kilkuosobowa formacja – Światłoczuli, której przewodził również Zbyszek. Działalność w Fotoaktywnych i Światłoczułych zaowocowała uczestnictwem w kilku wystawach zbiorowych. W tym okresie Przemysław Mirecki był uczestnikiem plenerów i wystaw poplenerowych, organizowanych przez stowarzyszenia fotograficzne – w Zamościu, Horyńcu, Zakopanem, Łopusznej, Jarosławcu, Darłowie, Ustce. Od 2017 roku jest członkiem Stowarzyszenia Marynistów Polskich. Aktualnie pełni funkcję prezesa w Oddziale im. Zbyszka Suligi w Słupsku.
Jest to jego druga wystawa indywidualna.
Wędrowanie po Górach Stołowych nie przypomina klasycznej wspinaczki na szczyty i schodzenia w doliny, znanej z innych polskich gór.
Tutaj trzeba – nieraz dosłownie – przeciskać się pomiędzy skałami, które wydają się specjalnie tak ułożone, żeby pozostawić tylko wąskie i niskie przejście dla wtajemniczonych. Na szczęście są tablice wskazujące bezpieczne ścieżki i kierunki. Ale skąd się wzięły tak przedziwne formacje olbrzymich głazów? Naukowcy mówią, że historia gór Stołowych zaczęła się po górnej kredzie, potem wypiętrzenia w oligocenie i pliocenie, a następnie … Nie jestem geologiem.
Mogło być również tak, że to Duch Gór porozrzucał skały w wielkiej złości. Rzepiór wpadał w gniew za każdym razem, kiedy usłyszał swoje przezwisko „Liczyrzepa”. To prześmiewcze określenie, niczym drugie imię, przylgnęło do niego po historii z księżniczką Emmą. Zakochał się w niej bez wzajemności i zamknął w niedostępnej wieży. Kiedy powiedziała, że tęskni za rodziną, przyniósł jej rzepy i obiecał, że każda rzepa zmieni się w kogo lub w co księżniczka zechce. Wszystko po to, żeby nie czuła się samotna. Emma obmyśliła plan ucieczki i wysłała Ducha Gór po więcej rzep. Tłumaczyła, że ma dużą rodzinę i wielu przyjaciół. Kiedy duch wyruszył na poszukiwanie, księżniczka zmieniła największą rzepę w skrzydlatego rumaka i uciekła z wieży. Wielki żal i złość ducha gór do dzisiaj rozbrzmiewa w wichurach, burzach i ulewach w tej okolicy.
To tylko jedna z wersji. Inną przyczyną powstania zwalisk skalnych mogła być chęć ukrycia licznych skarbów przed oczami ludzi. Co prawda złota i drogich kamieni pilnuje dwanaście najsilniejszych i najodważniejszych krasnali z Karkonoszy, ale ostrożności nigdy za wiele.
Osuwiska mogły się również pojawić w trakcie wielkiego sporu Karkonosza (to kolejne z imion Rzepióra) z Władcą Tatr. Nie wiadomo.
Pojechałem w Góry Stołowe z nutą nadziei, że usłyszę jakieś – choćby odległe – echo tych dawnych wydarzeń. Ślad Rzepióra, jego śmiech albo złorzeczenie niesione wiatrem, cień szaty w rozwiewającej się mgle. Czy moje nadzieje się spełniły? Chodziłem wśród skał spowitych mgłą, niebo było pochmurne, a załamanie pogody nadeszło dość nieoczekiwanie. Ucieszę się, jeżeli dostrzeżecie Państwo na zdjęciach ten nastrój. Bo jeśli chodzi o ślad Ducha Gór… Może Wy go znajdziecie na tych fotografiach?
Zapraszam do poszukiwań.
Przemysław Mirecki