sobota, 26 kwietnia, 2025

„Wchodzę na scenę z sercem Cio-Cio-San” – Debiut pełen pasji w Operze Wrocławskiej

Poznanie Moniki Radeckiej to jak odkrycie perły operowego świata. Młoda, skromna, a jednocześnie pełna pasji i wrażliwości śpiewaczka, która zaskakuje nie tylko dojrzałością głosu, ale i głębokim zrozumieniem postaci, które wciela do życia na scenie. Jej debiut w Operze Wrocławskiej w roli Cio-Cio-San w „Madame Butterfly” Giacomo Pucciniego jest nie tylko technicznym osiągnięciem, ale przede wszystkim poruszającą podróżą emocjonalną, którą Monika dzieli z publicznością. Zapraszamy do przeczytania tego niezwykłego wywiadu, w którym solistka opowiada o swoim artystycznym świecie, pracy nad rolą i relacji z wrocławską sceną.

Alicja Czyżewska Kania: Gratuluję debiutu w Operze Wrocławskiej i wcielenia się w tak wymagającą i wręcz ikoniczną postać jaką jest Cio-Cio-San. Czy opera werystyczna to Pani świat?

Monika Radecka.: Opera romantyczna, a zwłaszcza werystyczna, jest najbliższa mojemu sercu. To w tych partiach czuję się najlepiej. Puccini to mój ulubiony kompozytor, a „Madame Butterfly” to już trzecia jego opera, w której mam przyjemność występować. Wcześniej wcielałam się w Mimi w „La Bohème” oraz w tytułową rolę w „Siostrze Angelice”. Co mnie fascynuje w weryzmie? Prawda. To dramatyczne dzieła pełne emocji, które docierają prosto do serca. W takich operach mogę w pełni wyrazić siebie – zarówno wokalnie, jak i aktorsko.

A.C.K.: Czy utożsamia się Pani z bohaterkami, w które się Pani wciela? Czy są takie, które uznaje Pani za wyjątkowe?

M.R.: Zawsze staram się znaleźć w postaci coś, co pozwoli mi z nią współodczuwać. Praca nad rolą to dla mnie nie tylko śpiew, ale też gra aktorska. Dążę do tego, by być dobrą śpiewaczką i jednocześnie dobrym aktorem – żeby muzyka i emocje były nierozerwalnie ze sobą splecione. Każda rola, którą śpiewam, musi być prawdziwa, bo tylko wtedy można w pełni oddać jej głębię.

A.C.K.: Jak czuje się Pani w roli Cio-Cio-San? Czy udało się Pani znaleźć tę nić między wokalnym a aktorskim wymiarem postaci?

Monika Radecka – fot. Wojciech Palacz

M.R.: Tak, absolutnie. Cio-Cio-San to rola, w której czuję się naturalnie. Może dlatego, że jestem jedną z młodszych odtwórczyń tej partii – mam 26 lat. W pierwszym akcie, gdy Cio-Cio-San jest jeszcze bardzo młoda, szczerze autentyczna, to dla mnie bardzo ważne, by oddać jej niewinność i świeżość. Ale wraz z rozwojem opery, dorasta ona emocjonalnie, staje się kobietą silną i zdeterminowaną. Staram się, aby każdy gest, każdy dźwięk niósł autentyczność. To właśnie emocje, te skrajności między delikatnością a siłą, tworzą pełnię postaci Cio-Cio-San.

A.C.K.: Cio-Cio-San to postać pełna sprzeczności – niewinna, a jednocześnie niezwykle silna. Jak Pani odnajduje równowagę między jej młodzieńczą naiwnością a dojrzewającą w niej determinacją i odwagą?

M.R.: Cio-Cio-San jest dla mnie wyjątkowa właśnie przez tę swoją złożoność. Z jednej strony mamy jej dziewczęcą naiwność, to czyste, nieskalane zakochanie. Ale jest też w niej ogromna siła i determinacja, która rozwija się na oczach widza. W drugim akcie, kiedy czeka na Pinkertona, widzimy kobietę rozdwojoną między wiarą w miłość a desperacją. Pokazanie tej przemiany jest dla mnie kluczowe.

A.C.K.: Jak wyglądała Pani współpraca z orkiestrą pod batutą Daniela Smitha oraz zespołem Opery Wrocławskiej?

M.R.: Praca z Maestro Danielem Smithem to niewątpliwie błogosławieństwo. Jest niezwykle ciepłym, wspierającym dyrygentem, któremu mogłam zaufać od pierwszej próby. Współpraca z nim i całą orkiestrą Opery Wrocławskiej to dialog pełen wrażliwości i energii. Czułam, że wspólnie tworzymy coś wyjątkowego – każde wejście orkiestry potęgowało emocje, które starałam się przekazać publiczności. Bez takiego wsparcia trudno byłoby oddać pełnię tej roli. Zespół Opery Wrocławskiej przyjął mnie niezwykle ciepło, a atmosfera współpracy i wzajemnego wsparcia tylko dodała mi skrzydeł.

A.C.K.: Jakie emocje chciałaby Pani przekazać publiczności w swojej interpretacji Cio-Cio-San? Czy jest jakiś moment, który jest dla Pani szczególnie ważny?

M.R.: Chcę, aby widzowie poczuli prawdę. Żeby każde ich wzruszenie było szczere. W tej operze każdy znajdzie coś dla siebie – miłość, ból, determinację, nadzieję. Najważniejsze jest dla mnie to, by widzowie opuszczali teatr poruszeni. „Madame Butterfly” ma w sobie coś magicznego – to muzyka, która przenika serce i duszę. A ja chcę, by moja interpretacja była mostem, który pozwoli widzom zbliżyć się do tych emocji.

Nie można przejść obojętnie obok takiej interpretacji. Monika Radecka w roli Cio-Cio-San to obietnica widowiska, które na długo pozostawia nas w stanie refleksji. Zapraszamy do Opery Wrocławskiej, aby przeżyć tę poruszającą historię już 4 i 6 kwietnia.

Alicja Czyżewska-Kania
Kierownik Działu Promocji
Rzecznik Prasowy
Opera Wrocławska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pod naszym patronatem

Optymalizacja zarządzania zbiorami muz...

Muzea na całym świecie stawiają czoła rosnącym wyzwaniom związanym z efektywnym...

Zdarzenia muzealne – Maj 2025

Serdecznie zapraszamy do uczestnictwa w zdarzeniach muzealnych odbywających się...

Wernisaż wystawy czasowej — „Mag...

Zapraszamy na rodzinną wystawę do Galerii Śluza!

Leonardo. Zbliżenia

Leonardo da Vinci to najbardziej znany artysta w historii. Ten wszechstronnie u...

EKSPOZEO – uniwersalny pomocnik ...

EKSPOZEO to wyposażony w wiele funkcjonalności system, który pomoże muzeom i in...