poniedziałek, 6 maja, 2024

Czy powinniśmy wstydzić się polskiego komiksu?

Magiczne obrazki, czyli wszystko co chcielibyście wiedzieć o komiksach, ale wstydziliście się zapytać


Komiks ma ponad sto lat. W ciągu tego czasu dorobił się w szerokim świecie miana sztuki (popularnej). Co prawda, uznanie go za sztukę miało miejsce w Sądzie Federalnym w amerykańskim Bridgeport, gdzie dnia 2 maja 1969 roku jedenastu ławników stwierdziło, że „komiks jest sztuką”. Stało się tak za sprawą niejakiego Morta Walkera, którego darowizna dla pewnej biblioteki, składająca się z oryginalnych rysunków, dopiero po uznaniu ich za sztukę mogła dać mu ulgę podatkową.

Są kraje, gdzie świętuje się dni komiksu z większą fetą, niż w Polsce najważniejsze święta kościelne. A u nas ciągle traktowany jest z rezerwą. Nikt, kto chce zrobić poważną karierę w polityce czy w biznesie, nie przyzna się do sympatyzowania obrazkowym opowieściom, choćby prywatnie był nawet ich fanem. Nieliczne są też przypadki, kiedy profesorzy uczelni artystycznych za przykład do naśladowania wskazywaliby twórców komiksowych. Na komiks narzucono odium. Wszechwiedząca krytyka nie chce widzieć w nim czegoś więcej niż tylko prostej – wręcz prostackiej – formy: ni to sztuki, ni to literatury. Nie jest tak od dziś. Sytuacja ta ma uzasadnione historycznie podłoże. W naszym kraju przez lata panował ustrój polityczny, który negował wszystko, co posiadało proweniencję zachodnią. Lata PRL-u były trudne nie tylko dla muzyków jazzowych czy prywatnych przedsiębiorców, ale też wielbicieli narodzonego w Stanach Zjednoczonych komiksu.

Rys. Jerzy Wróblewski, „Jaskinia zbójców”, Sport i Turystyka 1981

Już sama nazwa gorszyła. Zaproponowano określenie „historyjka obrazkowa”. Drukowano go rzadko i czasem ze strachem. Jak wtedy, gdy ukazał się w „Świecie Młodych” pierwszy odcinek przygód Romka i A’Tomka. Był rok 1957. Związek Radziecki wypuścił w kosmos pierwszego sputnika. Henryk Jerzy Chmielewski, etatowy plastyk płynącej „z prądem” harcerskiej gazety, trzymał w szufladzie narysowaną dwa lata wcześniej tę właśnie kosmiczną opowiastkę. Nadarzyła się więc okazja. Wszystko się zgadzało. I temat, podkreślający dokonania naszych towarzyszy, i zwierzę doświadczalne – małpka Tytus – podobnie jak nieco później wystrzelona w kosmos, z biletem w jedną stronę, radziecka suka Łajka. Z niepewnością, ale podjęto decyzję o druku. Przyszło wiele listów. Pozytywnych. Z prośbą o ciąg dalszy. Także syn ważnego członka Wydziału Prasy KC wstawił się za bohaterami Chmielewskiego. To na pewno pomogło.

Rys. Henryk Jerzy Chmielewski, „Tytus, Romek i A’Tomek”, Księga V, Wydawnictwo Harcerskie Horyzonty 1970

Niedługo później ten produkt „zgniłego Zachodu” paradoksalnie zaczęto drukować oficjalnie w milionowych nakładach! Mało tego, został zaprzężony do udźwignięcia bagażu propagandy. Miał poprzez przykładnych bohaterów wychowywać młodzież socjalistyczną.

Stało się tak z dwóch powodów, zresztą bardzo zrozumiałych. Ówczesna młodzież i tak (jak po zakazany owoc) sięgałaby po komiksy, choćby sprowadzane nielegalnie, zza „żelaznej kurtyny”. Należało dać jej coś w zamian, coś swojskiego. A po drugie: na komiksie przecież można było zarobić. „Zgłodniali” czytelnicy stanowili dobry target. Jak stwierdził ppłk Władysław Krupka, twórca kapitana MO Żbika, chodziło o stworzenie polskiego bohatera, oficera, który zjednałby sobie czytelników, a przy okazji poprawił wizerunek polskiego milicjanta. Musiał więc stróż prawa być nienaganny w manierach, a moralnie bez skazy. Ponadto miał być wysportowany i ofiarny – pomagać dzieciom i zwierzętom. Ileż nakombinował się Grzegorz Rosiński (dziś jeden z najwybitniejszych twórców europejskich) przy projektowaniu swojej pierwszej okładki do serii o kpt. Żbiku („Diadem Tamary”)! Narysował bohaterskiego milicjanta bez nakrycia głowy. Skandal! Jednak tłumaczenie rysownika, że kapitan pokazany był podczas walki, uspokoiło cenzorów: czapka przecież mogła spaść podczas szarpaniny z przestępcą. Gdzie indziej zamiast słów „szczęść Boże”, użytych nieopatrznie przez scenarzystę (musiało być to przejęzyczenie, gdyż scenariusze pisali wysoko postawieni oficerowie KG MO) zastosowano zwrot „cześć pracy”. To było zdecydowanie poprawniejsze… Zresztą przykładów ingerencji czy zaleceń cenzury w komiksach tamtych czasów można doliczyć się ogromnych ilości. A ile przemyconych treści cenzura nie zauważyła! Oto słynny Janusz Christa, twórca świata Kajka i Kokosza, w roku 1981 umieszcza na jednym z kadrów bandę zbójcerzy wyrzucających swego hegemonicznego wodza takimi słowami: „Skończyły się twoje rządy, Hegemon! Nie podskakuj! Od dziś będziemy samorządni i niezależni!” Pikanterii nadaje fakt, że odcinek wydrukowano w czasie stanu wojennego, kiedy przywoływany między wierszami przez Christę związek zawodowy „Solidarność” był już traktowany jako zagrożenie dla władz komunistycznych! Inny ciekawy przykład wpadki cenzorskiej to ostatni kadr jednego z odcinków serii o lotnikach Wojska Polskiego pt. „Pilot śmigłowca”. Wśród „zasłony dymnej” wydobywającej się z rury wydechowej pędzącego małego fiata 126p, rysownik Marek Szyszko ukrył hołd ofiarom wydarzeń grudniowych. Zrobił to za pomocą napisu umieszczonego na rejestracji samochodowej: „WAŁ 1981” (nie trzeba tłumaczyć, że ukryto tu skrót od nazwiska przywódcy „Solidarności”). Nawet u schyłku rządów komuny zdarzały się, nierzadko absurdalne, korekty cenzorskie. W 1989 roku Roman Maciejewski, jeden z założycieli słynnego pisma „Awantura”, oto otrzymuje list od dyrekcji Krajowej Agencji Wydawniczej, w którym sugeruje się mu, by w komiksie „Władcy Wielkich Nizin”, przeznaczonym dla dzieci, pominął słowo „czerwony” (w komiksie był to zwrot do pewnego dinozaura, bajkowego przedstawiciela ginącej rasy), a w zamian używał określeń: „ mój ty rumiany”, „mój ty muchomorku” etc. Słowo „czerwony” kojarzyło się zanadto z komunistyczną znienawidzoną władzą.

Rys. Grzegorz Rosiński, seria z lilijką. Kpt. Żbik. „Diadem Tamary”, okładka, Sport i Turystyka 1968

Rys. Janusz Christa, „Festiwal czarownic”, Świat Młodych 1982

Bardziej niż jakość artystyczna liczyła się treść. Skrupulatnie zresztą opracowywana. Nie można było pozwolić na błędy, zwłaszcza polityczne. Wszystko musiało układać się zgodnie z wytycznymi partii. Tu dochodzę do przekonania, że ta dbałość o treść, przesłoniła cenzorom baczenie na formę. A ta, mało że naśladowała klasyczną amerykańską, to jeszcze narodziły się indywidualności. Zdarzało się, że rysownicy, którzy w zamierzeniu wydawcy mieli pozostać anonimowi, stali się niemalże narodowymi bohaterami, jak autorzy „Funky Kovala” na początku lat 80, którzy przemycali w swoim utworze antyrządowe hasła.

Rys. Marek Szyszko, „Pilot śmigłowca”, wyd. Sport i Turystyka 1982

Czasy się jednak zmieniły. Nie musimy się już obawiać represji za nasze poglądy. Zatem nie wstydźmy się przyznać do naszego sympatyzowania komiksowi. Bądźmy bohaterami naszych czasów. Powiedzmy: w Polsce przyszedł czas na komiks. Przecież już w 1997 roku dokonano otwarcia, w państwowym Muzeum Okręgowym w Toruniu, pionierskiej dużej wystawy poświęconej komiksowi („Komiks polski 1957 – 1991”). Dzisiejszy świat coraz bardziej swą skrótowością w pokazywaniu wszystkiego, co nas otacza, zbliża się do narracji komiksowej. A sam komiks, jak każdy inny kierunek twórczości może być zarówno kiczem, nieudaną próbą zdobycia widza, jak też dziełem sztuki, mogącym poszerzać horyzonty lub zmieniać poglądy odbiorców. Najważniejsze to dać szansę twórcy, spróbować zrozumieć, co chce nam powiedzieć, albo po prostu zachwycać się kreską, z której, za pomocą wyobraźni, powstają nowe światy.

Wojciech Łowicki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Wojciech Łowicki
Wojciech Łowicki
Urodzony w 1972 roku. Absolwent Muzealnictwa na UMK w Toruniu. Znawca, marszand i popularyzator komiksu. Kurator sztuki. Dyrektor toruńskiego Festiwalu Kultury Popularnej DwuTakt. Główny kurator wystaw Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Twórca autorskiego cyklu wystaw "Cztery pory roku z satyrą i komiksem". Twórca działu Komiksu Polskiego w Muzeum Okręgowym w Toruniu. Członek Gildii Komiksu. W roku 1997 zorganizował (wraz z dr. Marcinem Jaworskim) pionierską - pierwszą w kraju - wystawę dotyczącą historii komiksu polskiego ("Komiks polski 1957 - 1991"). W latach 90. XX w. redaktor naczelny pisma satyryczno-komiksowego "Qriozum". Scenarzysta. Autor popularnych esejów pod wspólnym tytułem "Historie z dymkiem" (plus wersja francuska). Pisze o komiksie dla Sadurski.com i Gildia.pl. W 2012 roku mianowany ministrem komiksu w rządzie Partii Dobrego Humoru, prowadzonej przez satyryka Szczepana Sadurskiego. Blisko 20 lat współpracował z dr. Tomaszem Marciniakiem (ur. 1966 - zm. 2015) - kultową postacią współczesnego komiksu polskiego. Promotor ufundowania naukowej Nagrody im. Dra Tomasza Marciniaka na Festiwalu Kultury Popularnej DwuTakt. Tworzy ekspozycje dla wielu muzeów i galerii w kraju. Honorowy członek Asocjacji Komiksu w Toruniu (AKT). Działacz na rzecz założenia pierwszego w kraju muzeum komiksu polskiego. Autor spisu zaginionych prac komiksowych, szczególnie z okresu PRL-u (tzw. "lista Łowickiego"). Prekursor polskiego rynku oryginalnych plansz komiksowych. Konsultant ds. komiksu domów aukcyjnych. Autor największej i najbardziej interaktywnej komiksowej wystawy w historii polskiego muzealnictwa ("Świat Tytusa, Romka i A’Tomka – Instytut Wszechzbytków profesora Talenta"). Konsultant serialu dokumentalnego "Komiks - Superbohater PRL". Konsultant i współautor pierwszego doświadczenia VR w komiksie polskim (2019, Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej w EC1 w Łodzi). Wyróżniony Złotym Pucharem im. Janusza Christy za szczególne zasługi dla popularyzacji komiksu w Polsce (2015 r.). Za działalność wystawienniczą uhonorowany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego odznaczeniem „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2012 r.). Autor popularyzującej komiks w Polsce strony internetowej komiksisatyra.pl.

Pod naszym patronatem

OTWARCIE SEZONU LETNIEGO W SZYMBARSKIM...

28 kwietnia 2024 Skansen w Szymbarku Rejestracja Zapraszamy w niedziel...

ŚWIAT DZIECIĘCY W RYSUNKU I GRAFICE MA...

25 kwietnia 2024 - 23 czerwca 2024 Dwór Karwacjanów Już od czwa...

GORLICKIE ULICE – 3 MAJA

Wernisaż wystawy "Gorlickie ulice - 3 Maja" odbędzie się w piątek 26 kwietnia o...

Chłop-niewolnik? Opowieść o pańszczyźn...

28 kwietnia – 10 październik 2024 r. Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu R...

Miecze japońskie to nie tylko broń, al...

Miecze Japońskie. Z kolekcji gen. Sławomira Petelickiego i Polskiej Sekcji Miec...