Niedaleko Wałcza koło Szwecji, znajduje się rezerwat „Diabli Skok”, obejmujący fragment głębokiej doliny o stromych zboczach, z licznymi źródłami. Rosnący tu las mieszany ma charakter zbliżony do lasów pierwotnych, w bogatym runie leśnym spotkać można tak rzadkie rośliny, jak: przetacznik górski, świerząbek kosmaty, burzec czerwony. Jest to jedna z ciekawszych i w najlepszym stanie zachowanych atrakcji przyrodniczych tych okolic.
Być może, to miejsce uchroniła od częstych wizyt ludzkich legenda, która jest z nim związana.
Wieś Szwecja, znana była z tego, że dziewczęta tam urodzone były wyjątkowej urody i bardzo gospodarne. Dlatego też, przybywali tam kawalerowie z różnych stron w poszukiwaniu kandydatki na żonę. Niechętnie na to patrzyli miejscowi chłopcy i często kijami przeganiali konkurentów. Mniej odważni rezygnowali i wracali do swoich wsi, inni wdawali się w bójki i uparcie starali się o względy wybranej panny.
Kiedyś pojawił się wyjątkowo przystojny młodzieniec a nikt nie wiedział, z jakich to okolic przywiodła go wieść o urodzie tutejszych dziewcząt. Podbił on szybko serca wszystkich panien na wydaniu, a i mężatki spoglądały na niego z zainteresowaniem. Tym bardziej, że zręcznie wywijał się z pułapek zastawianych przez miejscowych i z każdej opresji wychodził cało.
Sam najwięcej czasu poświęcał adorowaniu najpiękniejszej panny – Zośki, mieszkającej w chacie na skraju lasu. Ona też była mu bardzo przychylna. Do pasji te zaloty doprowadzały Stacha Horna – syna miejscowego sołtysa.
Po kilku nieudanych samodzielnych próbach przepędzenia nieznajomego kawalera, postanowił namówić do pomocy innych chłopaków. Ci nie dali się długo prosić i uzgodnili, że wszyscy zasadzą się na niego i spuszczą mu takie lanie, że już nigdy nie wróci do Szwecji.
Jak postanowili, tak zrobili. Zaczaili się pod lasem, czekając, aż nadejdzie. Wówczas rzucili się na niego ze wszystkich stron. Intruz nie miał szans na ucieczkę. Miejscowi już tryumfowali, pokrzykiwali buńczucznie zbliżając się ku niemu. Widząc, że nie ujdzie pogoni, obcy zdobył się na ostatni wysiłek – odbił się od ziemi i skoczył! Rozległ się łoskot, ziemia zadrżała, tumany pyłu wzniosły się w powietrzu. Kiedy opadły, napastnicy oczom własnym nie mogli uwierzyć – młodzian zniknął, jakby się pod ziemię zapadł. Szukali go po lesie, ale, że noc już zapadła, nic nie znaleźli. Rankiem wrócili, by szukać jakichś śladów, które by wyjaśniły, jak się to stało, że intruz w tak dziwny sposób wymknął się obławie.
Szukali, szukali, aż znaleźli ślady, na widok których zimny pot ich oblał i ze strachu ugięły się nogi nawet pod najodważniejszym z nich.
W miejscu, gdzie skakał uciekinier widniał ślad diabelskich racic!
Odtąd dolinę tę nazywano „Diablim Skokiem” i ani miejscowi, ani nikt inny nie chciał zaglądać w to miejsce. Panny zaś ze Szwecji na mężów wybierały tylko miejscowych chłopaków.