sobota, 27 lipca, 2024

Fragmenty „Roku polskiego w życiu, tradycyi i pieśni” Zygmunta Glogera (1900)

… Narody‎ ‎starożytne‎ ‎rozpoczynały‎ ‎nowy‎ ‎rok‎ ‎na‎ ‎wiosnę,‎ ‎w‎ ‎marcu, chrześcijanie‎ ‎zaś‎ ‎poczęli‎ ‎liczyć‎ ‎go‎ ‎od‎ ‎Bożego‎ ‎Narodzenia,‎ ‎a‎ ‎Kościół‎ ‎po stanowił‎ ‎święcić‎ ‎oktawę‎ ‎narodzin‎ ‎Chrystusa,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎1-szy‎ ‎stycznia,‎ ‎w‎ ‎którym nadano‎ ‎Mu‎ ‎imię‎ ‎Jezus.‎ ‎Wszystkie‎ ‎ludy‎ ‎obchodzą‎ ‎dzień‎ ‎ten‎ ‎wesoło‎ ‎i‎ ‎uroczyście.‎ ‎Ostatni‎ ‎wieczór‎ ‎starego‎ ‎roku,‎ ‎północ‎ ‎i‎ ‎narodziny‎ ‎roku‎ ‎nowego mają‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎coś‎ ‎dziwnie‎ ‎uroczystego‎ ‎i‎ ‎tajemniczego.‎ ‎Nadchodzi‎ ‎chwila, w‎ ‎której‎ ‎rok‎ ‎stary‎ ‎kona‎ ‎i‎ ‎ukazuje‎ ‎się‎ ‎nowy.‎ ‎Czas,‎ ‎jako‎ ‎pojęcie‎ ‎obstrakcyjne, przybiera‎ ‎tu‎ ‎niejako‎ ‎postać‎ ‎zmysłową,‎ ‎Rok‎ ‎nowy‎ ‎—‎ ‎jakim‎ ‎będzie?‎ ‎jest tajemnicą‎ ‎i‎ ‎zagadką.‎ ‎A‎ ‎więc‎ ‎rzecz‎ ‎prosta,‎ ‎dla‎ ‎tych,‎ ‎co‎ ‎go‎ ‎dożyli,‎ ‎jest‎ ‎to pora‎ ‎życzeń,‎ ‎powinszowań‎ ‎i‎ ‎wróżb.‎ ‎Podług‎ ‎starego‎ ‎zwyczaju‎ ‎proboszcz w‎ ‎kościele‎ ‎po‎ ‎kazaniu‎ ‎winszuje‎ ‎parafianom‎ ‎Nowego‎ ‎Roku,‎ ‎a‎ ‎po‎ ‎nabożeństwie‎ ‎na‎ ‎plebanii‎ ‎przyjmuje‎ ‎sam‎ ‎życzenia‎ ‎od‎ ‎wszystkich‎ ‎i‎ ‎udaje‎ ‎się do‎ ‎kolatora,‎ ‎gdzie‎ ‎znowu‎ ‎winszowano‎ ‎sobie‎ ‎wzajemnie.‎ ‎

Ojcowie‎ ‎nasi dbali‎ ‎o‎ ‎życzenia‎ ‎noworoczne‎ ‎jak‎ ‎o‎ ‎ważną‎ ‎żywota‎ ‎sprawę,‎ ‎bo‎ ‎płynęły‎ ‎one z‎ ‎prostego,‎ ‎szczerego‎ ‎serca‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎sąsiedzkiego‎ ‎afektu.‎ ‎Wiedzieli‎ ‎wszyscy, czego‎ ‎komu‎ ‎życzyć‎ ‎należy,‎ ‎a‎ ‎rozum,‎ ‎dowcip,‎ ‎grzeczność,‎ ‎cześć,‎ ‎wdzięczność,‎ ‎serce‎ ‎i‎ ‎zażyła‎ ‎przyjaźń,‎ ‎siliły‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎wysłowienie‎ ‎życzeń.‎ ‎Dawni Polacy‎ ‎witali‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎Nowy‎ ‎Rok‎ ‎słowami:‎ ‎»Bóg‎ ‎cię‎ ‎stykaj«,‎ ‎co‎ ‎oznaczało polecenie‎ ‎opiece‎ ‎Wszechmocnego.‎ ‎Rolnicy‎ ‎obsypywali‎ ‎się‎ ‎owsem‎ ‎na‎ ‎znak pożądanej‎ ‎obfitości‎ ‎zboża,‎ ‎a‎ ‎ci‎ ‎którzy‎ ‎obchodzili‎ ‎domy‎ ‎innych‎ ‎z‎ ‎powinszowaniem,‎ ‎nosili‎ ‎owies‎ ‎w‎ ‎rękawicy‎ ‎i‎ ‎na‎ ‎wszystkie‎ ‎rogi‎ ‎stołu‎ ‎sypali‎ ‎po szczypcie,‎ ‎aby‎ ‎tak‎ ‎całe‎ ‎stoły‎ ‎założone‎ ‎były‎ ‎chlebem‎ ‎w‎ ‎nowym‎ ‎roku.‎ ‎Dzień ten‎ ‎powinien‎ ‎zawsze‎ ‎zastać‎ ‎bochen‎ ‎chleba‎ ‎na‎ ‎stole‎ ‎domowym‎ ‎w‎ ‎świetlicy jako‎ ‎znak‎ ‎obfitości‎ ‎daru‎ ‎bożego,‎ ‎który‎ ‎przez‎ ‎rok‎ ‎cały‎ ‎nie‎ ‎powinien‎ ‎schodzić z‎ ‎jego‎ ‎stołu,‎ ‎ale‎ ‎zawsze‎ ‎przysłonięty‎ ‎obrusem‎ ‎służyć‎ ‎na‎ ‎powitanie‎ ‎gościa i‎ ‎ubogiego.

Uczony‎ ‎Herburt‎ ‎pisze‎ ‎za‎ ‎czasów‎ ‎Zygmunta‎ ‎Augusta‎ ‎o‎ ‎Nowym‎ ‎Roku: »Biegają‎ ‎dziatki‎ ‎po‎ ‎nowym‎ ‎lesie‎ ‎i‎ ‎przyjaciele‎ ‎dają‎ ‎sobie‎ ‎nowe‎ ‎lato, a‎ ‎zwłaszcza‎ ‎panowie‎ ‎sługom,‎ ‎bogaci‎ ‎ubogim,‎ ‎winszując‎ ‎sobie‎ ‎na‎ ‎Nowy Rok‎ ‎wszego‎ ‎dobra«.‎ ‎Królowie‎ ‎dawali‎ ‎dworzanom‎ ‎swoim‎ ‎»na‎ ‎kolędę« nieraz‎ ‎kosztowne‎ ‎podarunki,‎ ‎gdy‎ ‎ci‎ ‎winszowali‎ ‎im‎ ‎»nowego‎ ‎lata«.

W‎ ‎rachunkach‎ ‎króla‎ ‎Zygmunta‎ ‎I‎ ‎przechował‎ ‎się‎ ‎rejestr‎ ‎wydatków »na‎ ‎kolędy*.‎ ‎I‎ ‎tak:‎ ‎panom‎ ‎wikaryuszom‎ ‎dano‎ ‎złotych‎ ‎10,‎ ‎tatarom‎ ‎winszującym‎ ‎złotych‎ ‎30,‎ ‎żakom‎ ‎grającym‎ ‎niemiecką‎ ‎komedyę‎ ‎grzywnę‎ ‎1‎ ‎i‎ ‎groszy‎ ‎24.

Zygmunt‎ ‎August‎ ‎na‎ ‎Nowy‎ ‎Rok‎ ‎rozdawał‎ ‎hojną‎ ‎kolędę‎ ‎swoim‎ ‎dworzanom i‎ ‎służbie.‎ ‎Z‎ ‎okoliczności‎ ‎tej‎ ‎znaną‎ ‎jest‎ ‎powiastka‎ ‎o‎ ‎słynnym‎ ‎z‎ ‎dowcipu Stańczyku,‎ ‎trefnisiu‎ ‎nadwornym,‎ ‎który‎ ‎był‎ ‎ulubionym‎ ‎przez‎ ‎kr.‎ ‎Zygmunta‎ ‎I, a‎ ‎po‎ ‎jego‎ ‎zgonie‎ ‎pozostał‎ ‎na‎ ‎dworze‎ ‎syna‎ ‎jego‎ ‎Zygmunta‎ ‎Augusta.‎ ‎Młody król‎ ‎obrażony‎ ‎jakimś‎ ‎starego‎ ‎błazna‎ ‎żartem,‎ ‎nie‎ ‎dał‎ ‎mu‎ ‎żadnej‎ ‎na‎ ‎Nowy Rok‎ ‎kolędy.‎ ‎Gdy‎ ‎przybyli‎ ‎senatorowie‎ ‎z‎ ‎powinszowaniem‎ ‎do‎ ‎monarchy, Stańczyk‎ ‎chodził‎ ‎smutny‎ ‎i‎ ‎głośno‎ ‎wzdychał,‎ ‎a‎ ‎zapytany‎ ‎o‎ ‎powód‎ ‎niezwykłej‎ ‎troski,‎ ‎odpowiedział‎ ‎z‎ ‎cicha,‎ ‎ale‎ ‎tak,‎ ‎że‎ ‎król‎ ‎usłyszał:‎ ‎»Dla‎ ‎mnie rok‎ ‎nie‎ ‎nowy,‎ ‎bo‎ ‎suknie‎ ‎mam‎ ‎stare«.‎ ‎Dobry‎ ‎dla‎ ‎wszystkich‎ ‎król‎ ‎uśmiechnął się‎ ‎i‎ ‎kazał‎ ‎dać‎ ‎Stańczykowi‎ ‎nowy‎ ‎kontusz,‎ ‎żupan,‎ ‎pas‎ ‎i‎ ‎buty.

Dawni‎ ‎magnaci‎ ‎bywali‎ ‎hojni‎ ‎stosownie‎ ‎do‎ ‎zasług‎ ‎swoich‎ ‎dworzan i‎ ‎krewnych,‎ ‎rozdając‎ ‎im‎ ‎»na‎ ‎kolędę*‎ ‎nieraz‎ ‎wioski‎ ‎a‎ ‎zwykle‎ ‎konie,‎ ‎rzędy, puhary,‎ ‎drogie‎ ‎pasy,‎ ‎bobrowe‎ ‎kołpaki,‎ ‎delie‎ ‎podbite‎ ‎sobolami,‎ ‎rysiami, szable‎ ‎i‎ ‎t.‎ ‎d.‎ ‎Szlachta‎ ‎dawała‎ ‎»kolędy«,‎ ‎na‎ ‎jakie‎ ‎było‎ ‎ją‎ ‎stać.‎ ‎Franciszek Zabłocki,‎ ‎w‎ ‎jednej‎ ‎ze‎ ‎swoich‎ ‎komedyi‎ ‎opisując‎ ‎obchód‎ ‎kolęd‎ ‎za‎ ‎czasów Stanisława‎ ‎Augusta,‎ ‎powiada: »Mamy‎ ‎tyle‎ ‎czeladzi,‎ ‎każdy‎ ‎chce‎ ‎kolędy, Trzeba‎ ‎wszystkim‎ ‎coś‎ ‎wetknąć,‎ ‎taki‎ ‎zwyczaj‎ ‎wszędy, Rok‎ ‎też‎ ‎na‎ ‎to‎ ‎czekali,‎ ‎raz‎ ‎w‎ ‎Gody‎ ‎ta‎ ‎łaska«.

Dzieci‎ ‎i‎ ‎żakowie‎ ‎szkolni‎ ‎prawili‎ ‎rodzicom,‎ ‎dobroczyńcom‎ ‎i‎ ‎przełożonym‎ ‎powinszowania‎ ‎prozą‎ ‎lub‎ ‎wierszami,‎ ‎po‎ ‎polsku‎ ‎lub‎ ‎po‎ ‎łacinie. Gdy‎ ‎dawniej‎ ‎prawie‎ ‎wszystkie‎ ‎szkoły‎ ‎w‎ ‎kraju‎ ‎znajdowały‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎klasztorach,‎ ‎bywało‎ ‎wielu‎ ‎ubogich‎ ‎chłopców‎ ‎ze‎ ‎wsi‎ ‎i‎ ‎miasteczek‎ ‎oddawanych tam‎ ‎na‎ ‎naukę,‎ ‎których‎ ‎zakonnicy‎ ‎uczyli‎ ‎bezpłatnie‎ ‎i‎ ‎dawali‎ ‎im‎ ‎mieszkanie, a‎ ‎poczciwi‎ ‎ludzie‎ ‎żywili‎ ‎biedaków.‎ ‎Wyrobił‎ ‎się‎ ‎więc‎ ‎taki‎ ‎zwyczaj,‎ ‎że‎ ‎ci uczniowie,‎ ‎czyli‎ ‎jak‎ ‎ich‎ ‎nazywano‎ ‎żaki,‎ ‎mieli‎ ‎własne‎ ‎garnuszki‎ ‎i‎ ‎przychodzili‎ ‎z‎ ‎nimi‎ ‎po‎ ‎obiad,‎ ‎lub‎ ‎wieczerzę‎ ‎do‎ ‎mieszkańców‎ ‎miasta.‎ ‎Na‎ ‎Nowy Rok‎ ‎zaś,‎ ‎zebrawszy‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎gromadki,‎ ‎obchodzili‎ ‎wszystkie‎ ‎domy,‎ ‎winszowali‎ ‎nowego‎ ‎lata‎ ‎i‎ ‎starali‎ ‎się‎ ‎zaśpiewać‎ ‎coś‎ ‎takiego,‎ ‎żeby‎ ‎pobudzić‎ ‎do wesołości‎ ‎i‎ ‎hojności‎ ‎zarazem.‎ ‎Oto‎ ‎jedna‎ ‎z‎ ‎tych‎ ‎starych‎ ‎a‎ ‎wesołych‎ ‎pieśni żaków‎ ‎kolędujących:

Mości‎ ‎gospodarzu,‎ ‎domowy‎ ‎szafarzu,
Nie‎ ‎bądź‎ ‎tak‎ ‎ospały,‎ ‎kaź‎ ‎nam‎ ‎dać‎ ‎gorzały
Dobrej‎ ‎z‎ ‎alembika‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎niej‎ ‎piernika,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Chleba‎ ‎pytlowego‎ ‎i‎ ‎masła‎ ‎do‎ ‎niego,
Kaź‎ ‎stoły‎ ‎nakrywać‎ ‎i‎ ‎talerze‎ ‎zmywać,
Kaź‎ ‎dać‎ ‎obiad‎ ‎hojny,‎ ‎boś‎ ‎Pan‎ ‎Boga-bojny,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Kaczka‎ ‎do‎ ‎rosołu,‎ ‎sztuka‎ ‎mięsa‎ ‎z‎ ‎wołu,
Z‎ ‎gęsi‎ ‎przysmażanie,‎ ‎zjemy‎ ‎to‎ ‎mospanie,
I‎ ‎udzik‎ ‎zajęczy,‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎niego‎ ‎więcej,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Indyk‎ ‎do‎ ‎podlewy,‎ ‎panie‎ ‎miłościwy,
I‎ ‎to‎ ‎czarne‎ ‎prosię,‎ ‎pomieści‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎się,
Każ‎ ‎upiec‎ ‎pieczonki,‎ ‎weźmiem‎ ‎do‎ ‎kieszonki,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Mości‎ ‎gospodarzu,‎ ‎domowy‎ ‎szafarzu,
Każ‎ ‎dać‎ ‎gąsior‎ ‎wina,‎ ‎bo‎ ‎w‎ ‎brzuchu‎ ‎ruina,
Nie‎ ‎długo‎ ‎się‎ ‎bawcie‎ ‎i‎ ‎drugi‎ ‎postawcie,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Dla‎ ‎większej‎ ‎ochoty,‎ ‎daj‎ ‎czerwony‎ ‎złoty,
Albo‎ ‎talar‎ ‎bity,‎ ‎będziesz‎ ‎znakomity,
Daj‎ ‎i‎ ‎żupan‎ ‎stary,‎ ‎byle‎ ‎jeszcze‎ ‎cały,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Mości‎ ‎gospodarzu,‎ ‎domowy‎ ‎szafarzu,
Każ‎ ‎spichrze‎ ‎otworzyć‎ ‎i‎ ‎miechy‎ ‎nasporzyć,
Żyta‎ ‎ze‎ ‎trzy‎ ‎wory‎ ‎i‎ ‎woły‎ ‎z‎ ‎obory,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!

Na‎ ‎piwo‎ ‎jęczmienia,‎ ‎koni‎ ‎do‎ ‎ciągnienia,
Jagły‎ ‎jeźli‎ ‎macie,‎ ‎to‎ ‎nam‎ ‎korzec‎ ‎dajcie,
Tatarki‎ ‎na‎ ‎kasze,‎ ‎kocham‎ ‎przyjaźń‎ ‎waszę,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Grochu‎ ‎choć‎ ‎z‎ ‎pół‎ ‎woru‎ ‎z‎ ‎tutejszego‎ ‎dworu,
Na‎ ‎mąkę‎ ‎pszenicy,‎ ‎zjemy‎ ‎społem‎ ‎wszyscy,
Owsa‎ ‎ze‎ ‎trzy‎ ‎miary‎ ‎dla‎ ‎większej‎ ‎ofiary,
tlej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Mościa‎ ‎gospodyni,‎ ‎domowa‎ ‎mistrzyni,
Okaż‎ ‎swoją‎ ‎łaskę,‎ ‎każ‎ ‎dać‎ ‎masła‎ ‎faskę,
Jeżeliś‎ ‎nie‎ ‎sknera,‎ ‎daj‎ ‎i‎ ‎kopę‎ ‎sera,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!
Mościa‎ ‎gospodyni,‎ ‎domowa‎ ‎mistrzyni,
Bacz,‎ ‎w‎ ‎jakim‎ ‎to‎ ‎czasie‎ ‎i‎ ‎daj‎ ‎dwie‎ ‎kiełbasie,
Które‎ ‎kiedy‎ ‎zjemy,‎ ‎to‎ ‎podziękujemy,
Hej‎ ‎kolęda,‎ ‎kolęda!

…”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pod naszym patronatem

Z wiejskiego stołu

Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie zaprasza n...

Całe piękno świata

Poruszająca opowieść strażnika Metropolitan Museum of Art o sztuce i ...

Małopolski Piknik Archeologiczny

Małopolski Piknik Archeologiczny to cykliczna impreza plenerowa organizowana pr...

KAPELE I MUZYKANCI – CO W POLSKI...

ZAPRASZAMY na wystawę unikalnej kolekcji polskiej rzeźby ludowej. Muzyka towar...

Małopolski Piknik Archeologiczny

Małopolski Piknik Archeologiczny to cykliczna impreza plenerowa organizowana pr...