W końcu października 1943 r. gestapowcy zrobili odprawę wszystkich sołtysów z gminy Naruszewo i zapowiedzieli, aby dnia 21 listopada 1943 r. spędzili ludność ze swoich wiosek na skraj lasu w Złotopolicach, by przyglądali się jak Niemcy postępują z tymi, którzy przechowują Żydów.
10 maja br. w Złotopolicach „zawołamy po imieniu” Stefana Trzcińskiego, Ignacego Ambroziaka i Władysława Muchowskiego, którzy 21 listopada 1943 r. zostali powieszeni przez Niemców za pomoc Żydom. Upamiętnimy też Symchę Frosta i powieszonych wraz z nimi trzech mężczyzn, których tożsamości nie udało się ustalić – Żyda i dwóch Polaków, a także zamordowaną kilka tygodni później Stanisławę Trzcińską, matkę Stefana. Trzydziesty pierwszy kamień to kolejny dowód pamięci o tych, którzy podjęli ryzyko ratowania życia drugiego człowieka, narażając własne. Łącznie z ofiarami ze złotopolickiego lasu Instytut Pileckiego „zawołał po imieniu” 76 osób. Uroczystość w Złotopolicach, jak wszystkie inne dotąd zrealizowane, jest przygotowana w ścisłej współpracy z lokalną wspólnotą samorządową – z Powiatem Płońskim, Gminą Załuski, Gminą Naruszewo oraz Gminą Płońsk. Ponadto partnerami upamiętnienia, obok współorganizatorów, zostały Nadleśnictwo Płońsk, Miasto Płońsk oraz Miejskie Centrum Kultury w Płońsku. Program jest objęty Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy.
Program upamiętnienia [środa, 10 maja 2023 roku, Kamienica, Złotopolice]
11.00 – Msza Święta (Kościół pw. Opatrzności Bożej w Kamienicy)
12.15 – Odsłonięcie tablicy upamiętniającej (las w Złotopolicach, wjazd od strony Kamienicy-Wygody)
Historia pokazowej egzekucji w złotopolickim lesie
Jesienią 1939 roku północne Mazowsze zostało wcielone bezpośrednio do III Rzeszy. Utworzono tam rejencję ciechanowską (Regierungsbezirk Zichenau), przynależącą do okręgu Prusy Wschodnie. W jej skład wszedł m.in. powiat płoński. We wrześniu 1940 r. w Płońsku powstało getto, w którym Niemcy osiedlili 12 tys. Żydów. Po likwidacji getta w grudniu 1942 r. niemal wszystkich deportowano do Auschwitz-Birkenau. Żydzi, którym udało się uniknąć egzekucji lub wywózki, rozpoczęli dramatyczną walkę o przetrwanie. Wśród Polaków, którzy zaangażowali się w pomoc uciekinierom znaleźli się Stanisława Trzcińska i jej dorośli synowie, pochodzący ze Skwar w gminie Naruszewo, Ignacy Ambroziak, mieszkający z żoną Rozalią i synem Henrykiem w Cholewach oraz Władysław Muchowski, który wraz z rodziną prowadził gospodarstwo w Michałowie.
Trzcińscy pomagali rodzinie Klinów, którą znali sprzed wojny. Dostarczali jej pożywienie i czasowo ukrywali w stodole. 23 sierpnia 1943 r. domostwo Stanisławy zostało otoczone przez oddział niemieckiej żandarmerii. Jeden z Niemców miał ze sobą kartkę z nazwiskami osób pomagających Żydom. Rozpoczęły się brutalne przesłuchania. Stanisławę uderzono kilka razy w twarz, Stefana zaś żandarmi bili i kopali, aż stracił przytomność. Janowi udało się uciec i przetrwać wojnę. Stanisławę i Stefana wywieziono do więzienia karno-śledczego w Pomiechówku.
Zimą 1942/1943 roku rodzina Ambroziaków udzielała pomocy m.in. dwóm młodym Żydom, przedstawiającym się jako Ignac i Julek. W październiku 1943 roku do Ambroziaków przyjechała żandarmeria oraz gestapo. Szukano ukrywających się Żydów. Choć podczas rewizji nikogo nie znaleziono, rodzina została pobita, a Ignacego przewieziono do Pomiechówka.
Niemcy szukali także ukrywających się Żydów u Władysława Muchowskiego. Żandarmeria z Naruszewa dokonała rewizji w obejściu, brutalnie bijąc Władysława i jego syna Henryka. Chcieli w ten sposób wymusić na nich przyznanie się do winy. Choć Niemcy nie znaleźli ukrywających się Żydów, zabrali Władysława i Henryka na posterunek w Naruszewie. Henryk został zwolniony, natomiast Władysława wysłano do Pomiechówka.
Pod koniec października 1943 r. Niemcy zorganizowali odprawę sołtysów z gmin, z których pochodzili aresztowani. Zapowiedzieli, że 21 listopada przedstawiciele poszczególnych wsi mają stawić się na skraju lasu między Złotopolicami a Kamienicą-Wygodą, ponieważ odbędzie się tam egzekucja Polaków, którzy ukrywali Żydów. Tego dnia Gestapo wraz z żandarmerią przywiozło z Pomiechówka siedmiu skazanych: Stefana Trzcińskiego, Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Symchę Frosta, a także nieznanego z imienia i nazwiska Żyda i dwóch Polaków (mogli to być Stefan Dubracki i Jan Wójcik, jednak nie udało się potwierdzić ich personaliów). Żydów powieszono za rzekome napady i przechowywanie broni, a Polaków za ukrywanie i pomoc udzieloną Żydom. Po pewnym czasie sołtysi – na rozkaz Niemców – przystąpili do zdejmowania ciał zamordowanych, które zabrano na cmentarz w Smoszewie. Po wojnie odbyła się ekshumacja zamordowanych mężczyzn. Ignacego Ambroziaka i Władysława Muchowskiego pochowano w Radzyminie. Stefan Trzciński spoczął na cmentarzu w Naruszewie.
Nieznane są dokładne okoliczności śmierci Stanisławy Trzcińskiej, która z więzienia w Pomiechówku miała trafić do obozu koncentracyjnego, jednakże podczas transportu została zabrana przez Niemców na stacji w Modlinie. Prawdopodobnie tam też została zamordowana pod koniec 1943 roku lub na początku 1944 r. Jej ciało nie zostało odnalezione.
W 1991 roku Instytut Yad Vashem odznaczył tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata Ignacego Ambroziaka i jego żonę Rozalię, Stanisławę Trzcińską oraz jej synów: Stefana i Jana, a także Władysława Muchowskiego.
Protokół przesłuchania świadka Jan Trzciński z dn. 23 maja 1985 r.
Dowiadywałem się o losie brata i matki i wiedziałem, że najpierw zostali wywiezieni na posterunek żandarmerii w Naruszewie, a stamtąd do więzienia karno śledczego w Pomiechówku. W końcu października 1943 r. gestapowcy zrobili odprawę wszystkich sołtysów z gminy Naruszewo i zapowiedzieli aby dnia 21 listopada 1943 r. spędzili ludność ze swoich wiosek na skraj lasu w Złotopolicach by przyglądali się jak Niemcy postępują z tymi, którzy przechowują Żydów. Nie poszedłem tam, bo ukrywałem się przed Niemcami, ale dowiedziałem się po co rzeczywiście Niemcy spędzili sołtysów w to miejsce. Okazało się, że w Złotopolicach żandarmi z Naruszewa i gestapowcy z Płońska, Nowego Dworu i Płocka powiesili wówczas 7 mężczyzn, wśród których znajdowali się brat mój Stefan Trzciński oraz rolnicy Ambroziak i Muchowski z Cholew, dwóch Polaków z Warszawy czy z okolic Warszawy oraz dwóch Żydów, że zwłoki powieszonych zakopane zostały w dole tuż obok miejsca powieszenia.
Zeznanie świadka Wacławy Mańkowskiej z domu Ambroziak z dn. 25 listopada 1987 r.
Gdy utworzono getta było to w listopadzie czy w grudniu 1939 r. gdy do naszego domu zgłosiło się trzech braci Lajzer Szmul, Moszek i Abram. Zachowywali się ostrożnie. Z zachowania ojca widziałem, że zgadza się na to w komórce przylegającej do naszej kuchni. Mieli tam ułożone posłania, gotowałam obiady razem z matką, które oni jedli, prałam im bieliznę, robiłam dla nich potrzebne im zakupy. Przez całą zimę nie wychodzili z mieszkania, jedli to samo co i my. Gdy było na obiad mięso wieprzowe lub zupy gotowane ze słoniną oni tak samo jedli. Gdy był u nas obiad skromny oni taki sam obiad dostawali. Nie płacili ojcu na pewno, gdyż gdyby płacili ojciec mój powiedziałby nam o tym. Do moich zadań i mego brata należało pilnowanie czy we wsi nie przebywają żandarmi lub gestapowcy, a także ostrzeganie tych Żydów aby wchodzili do komórki, gdy w tym czasie ktoś z obecnych przechodził ulicą koło naszego domu lub przebywał na naszym podwórku, nawet ktoś z sąsiadów.
Zeznanie świadka Henryka Ambroziaka z dn. 28 stycznia 1988 r.
Trzykrotnie do nas przyjeżdżała żandarmeria z Naruszewa w poszukiwaniu Żydów. Nie udało im się znaleźć. Za każdym razem jak przyjeżdżali przesłuchiwali nas a ja trzykrotnie zostałem przez nich pobity. Żydzi w czasie dnia nie przebywali u nas, przychodzili tylko sypiać, wtedy kiedy było zimno. Zapewnialiśmy im także wyżywienie. Żandarmi zawsze byli w trakcie dnia, dlatego nigdy nie znaleźli u nas Żydów. Matka pomagała w ukrywaniu Żydów, w ten sposób, że wiedziała o tym, że przebywają oni u nas, przygotowywała dla nich żywność, którą ja im dostarczałem. W tym czasie kiedy ojciec ukrywał w domu Żydów tylko ja byłem w domu z rodzicami. (…)
Kamila Sachnowska, kierownik działu ds. Zawołanych po imieniu
Ta zbrodnia jest szczególna także ze względu na jej pokazowy charakter. Świadkami śmierci niewinnych ludzi miała być lokalna wspólnota, znajomi i sąsiedzi. Dlatego tak ważne jest, że to upamiętnienie – uczczenie bohaterów straconych na oczach bezsilnych świadków – podobnie jak wszystkie poprzednie ma charakter wspólnotowy, odbywać się będzie przy udziale władz samorządowych i w obecności mieszkańców.
O programie „Zawołani po imieniu” – poświęcony jest Polakom i przedstawicielom innych narodowości zamordowanym za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak historie te nie są znane ogółowi społeczeństwa. Program powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego podejmuje starania, aby te lokalne doświadczenia stały się częścią powszechnej świadomości historycznej.
opr. Barbara Konarska