Amazonka niebieskoczelna (Amazona aestiva), która trafiła do mojej pracowni kilka lat temu, zostawiła po sobie niedosyt, którym dziś się podzielę.
Kwietniowy, słoneczny dzień. Kurier dostarcza mi sporych rozmiarów pudło. Ostrożnie odpakowuje kolejne warstwy… moim oczom ukazuje się przykry obraz, gdyż preparat znacznie ucierpiał w transporcie w wyniku niewłaściwego zapakowania przez właściciela. Skala zniszczeń jest znacznie większa, niż podczas wyceny, mimo to właściciel decyduje się na naprawę.
Zniszczenia obejmują szereg uszkodzeń mechanicznych preparatu papugi, jak i gipsowej warstwy, którą pokryta została podstawa oraz szklanej gabloty. Dodatkowo podczas dokładniejszych oględzin moim oczom ukazują się ślady żerowania owadów z rodzaju Anthrenus, których larwy uszkodziły wiele piór i skore ptaka. Na niektórych piórach i łapach preparatu odkrywam podejrzane formy krystaliczne, które jak mniemam świadczą o tym, że obiekt był przechowywany przez dłuższy czas w warunkach wysokiej wilgotności, co zdecydowanie nie wpłynęło pozytywnie na jego stan.
Pierwszą z czynności wykonanej przeze mnie było przeprowadzenia badań skrystalizowanej substancji, którą okazały się związki arsenu. Był on powszechnie stosowanym konserwantem i pestycydem używanym w taksydermii jeszcze w latach 80. XX wieku. W związku z odkryciem arsenu, który jest szkodliwy dla zdrowia, musiałem zachować większą ostrożność przy pracy z tym okazem.
Następnym krokiem jaki podjąłem było przeprowadzenie dezynsekcji w celu likwidacji szkodliwych owadów wraz z ich formami przetrwalnikowymi.
Momentem przełomowym było odkrycie zapisku, który świadczy poniekąd o pochodzeniu i ujawnił rąbek historii tego preparatu. Otóż okazało się, że papuga była ptakiem hodowlanym i nie pochodziła ze środowiska naturalnego, gdyż wykluła się w 1912 roku. Kolejna informacja jaka wynika z zapisku świadczy o dacie śmierci ptaka i przypada na rok 1950, co daje mam aż 38 lat życia w dosyć ciężkich czasach (przeżyła dwie wojny światowe).
Poddając analizie stan piór i biorąc pod uwagę przerost dzioba, można założyć, że ptak miał za życia poważne problemy z wątrobą. Brak mechanicznych uszkodzeń na piórach świadczy zaś o tym, że ptaku nie brakowało przestrzeni do życia.
W tym miejscu nasuwa się pytanie kim był właściciel ptaka? Jak wyglądały ich losy w trakcie trwania wojen? Na pewno była to osoba mocno przywiązana do swojego pupila, skoro zdecydowała się go utrwalić po śmierci. Niestety dalsza część tej historii pozostanie tajemnicą. Być może była ona zapisana na niewielkiej kartce papieru, która przez ostatnie 70 lat od czasu wypreparowania ptaka gdzieś zaginęła i pozostawiła po sobie tylko ślad kleju.
Dalszy zabieg konserwatorski obejmował czyszczenie piór z luźnych nawarstwień pyłowych i osadów arsenu, pełną naprawę i rekonstrukcję preparatu oraz gabloty wraz z podstawą, której kawałki musiałem dopasować do siebie niczym puzzle, a brakujące fragmenty odtworzyłem i scaliłem kolorystycznie. Ponadto przywróciłem podstawie pierwotny kolor, który wyłaniał się spod warstwy wtórnych przemalowań.
Adrian Olearczyk