wtorek, 14 maja, 2024

Wiesław Kaszewski – wałecki bohater

Kochający syn, wspaniały brat, wzorowy żołnierz, sympatyczny sąsiad, dobry człowiek i bohater…

Urodził się 10 kwietnia 1950 roku w Szczecinie, mama pochodziła z okolic Warszawy, tata z Ostrowca Świętokrzyskiego. Ze Szczecina rodzina przeprowadziła się do Polanowa a później około 1963 roku do Wałcza. Jak określa to pani Krystyna, siostra Wiesława, była to swoista „wędrówka po Pomorzu Zachodnim za lepszym życiem”. Jednym z argumentów przy przeprowadzce do Wałcza były tutejsze szkoły średnie. Wiesław uczył się w Technikum Mechanicznym, Krystyna w „Atenach Wałeckich”, czyli w Liceum Ogólnokształcącym.

Kiedy chodziliśmy do szkół średnich – wspomina pani Krystyna Haczkiewicz – wychodziliśmy razem do swoich szkół, Wiesiek zawsze niósł moją teczkę. Zdarzało się, że zapominaliśmy o tym, zajęci rozmową i dopiero w klasie zauważałam brak swojej teczki. Biegłam wtedy do szkoły brata po swoje książki ku uciesze jego kolegów.  Wiesław był wspaniałym bratem, odpowiedzialnym, opiekuńczym, nigdy się nie kłóciliśmy, co było nawet dość dziwne jak na rodzeństwo. Brat był też po prostu szlachetnym człowiekiem, nigdy na nikogo nie naskarżył, starał się pomagać, być dobrym we wszystkim co robił. Nawet w wojsku, a służył w jednostce w Słupsku, otrzymywał listy pochwalne a także odznaki wzorowego żołnierza II i III stopnia. Był honorowym dawcą krwi…

Po maturze zdawał na Politechnikę Szczecińską, ale się nie dostał – zabrakło punktów za pochodzenie. Po służbie wojskowej wrócił do Wałcza i podjął pracę w POM-ie.

Znam rodzinę państwa Kaszewskich, – opowiada Jan Butrym – a dokładniej pana Wiesława Kaszewskiego (tak, ojciec i syn nosili to samo imię), bo z nim pracowałem. Był kierownikiem gorzelni, mieszkał wraz z żoną Krystyną i dziećmi w mieszkaniu służbowym w budynku gorzelni. Pracowałem w Przedsiębiorstwie Przemysłu Rolnego, w skład którego wchodziły m.in. Nitragina, Gorzelnia i Mieszalnia Pasz, te budynki do dziś stoją przy ulicy Bydgoskiej. Byłem zatrudniony na stanowisku głównego specjalisty ds. inwestycji i wszelkie roboty remontowe, które planowano w gorzelni, uzgadniałem z panem Kaszewskim. Ponieważ tę pracę podjąłem pod koniec 1975 o tragedii dowiedziałem się dopiero z rozmowy z ojcem Wiesława. Po reorganizacji przedsiębiorstwa państwo Kaszewscy otrzymali mieszkanie w budynku wielorodzinny przy ulicy Bydgoskiej 48 A, w tej samej klatce co i ja, naprzeciwko mojego mieszkania. Poruszony tragiczną historią, jako radny miejski złożyłem wniosek o postawienie pomnika z tablicą pamiątkową ku czci młodego człowieka, który ratując chłopca sam stracił życie.

Była to niedziela, 14 stycznia 1973 roku, mroźny, słoneczny dzień, około południa, Wiesław Kaszewski (miał wówczas niespełna 23 lata) wraz z dziewięcioletnim bratem Szymkiem idą grać w hokeja na zamarzniętym jeziorze Zamkowym. W pobliżu bawią się inni, przebiega koło nich jedenastoletni chłopiec, Romek Kraszewski. Biegnie w kierunku gorzelni, gdzie jak dobrze wiedzą o tym bracia Kaszewscy, przy brzegu znajduje się wypływ wody popłucznej, odprowadzanej właśnie z gorzelni. W tym miejscu ta ciepła woda sprawia, że mimo silnego nawet mrozu fragment tafli lodu jest cienki i kruchy. Romek nie słucha ostrzeżenia Wiesława, biegnie dalej w niebezpiecznym kierunku. Lód załamuje się, chłopak wpada do wody. Wiesław kładzie się na taflę, wyciąga chłopaka, w momencie, gdy obaj leżą już na tafli lodu, ta załamuje się ponownie, Wiesław jeszcze raz wypycha Romka z wody, krzycząc, by ktoś ze zgromadzonych w pobliżu podał chłopakowi kij. Ten manewr udaje się, Romek zostaje wyciągnięty, niestety lód pęka kolejny raz. Dzieci chcą podać kij Wieśkowi, ten każe im się odsunąć na bezpieczną odległość i prawdopodobnie w tym momencie traci przytomność i idzie pod lód. To ostatni moment, kiedy Wiesław widziany jest żywy.

Za bohaterski czyn pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. O to odznaczenie wystąpili już dzień po tragicznym zdarzeniu Zdzisław Głogowski, ówczesny dyrektor POM-u oraz Edmund Koteras – przewodniczący rady zakładowej. 6 kwietnia 1973 Bernard Kokowski, przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej wystosował informację o przyznaniu przez Radę Państwa Krzyża Kawalerskiego wraz zaproszeniem państwa Kaszewskich na sesję PRN w celu odebrania zaproszenia.

Wniosek Jana Butryma został zrealizowany – w 2001 roku na skwerze nad Jeziorem Zamkowym, kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym wydarzył się ten wypadek, odsłonięto po 28 latach pomnik poświęcony Wiesławowi Kaszewskiemu. Ma on kształt przerwanego koła ratunkowego, w które wmontowano pamiątkową tablicę. W uroczystości odsłonięcia wzięli udział przedstawiciele lokalnych władz, na czele z burmistrzem Zdzisławem Tuderkiem oraz przewodniczącym Rady Miejskiej Andrzejem Wiśniewskim, liczni mieszkańcy miasta, rodzina i przyjaciele Wiesława Kaszewskiego.

Z rozmów z panią Kaszewską, matką Wiesława, wiedziałem, że bardzo się z tego cieszy – kontynuuje wspomnienia Jan Butrym – nurtowały mnie więc myśli, by skwer, który wówczas bezimienny został nazwany imieniem bohaterskiego młodzieńca. Wówczas nie byłem już radnym, nie mogłem więc złożyć wniosku, jednak starałem się zachęcić radnych do tej idei. Uchwałą Rady Miasta Wałcz z dnia 27 czerwca 2018 roku skwer, w pobliżu którego wydarzyła się ta tragedia otrzymał nazwę  „Skwer im. Wiesława Kaszewskiego”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pod naszym patronatem

Całe piękno świata

Poruszająca opowieść strażnika Metropolitan Museum of Art o sztuce i życiu. ...

WIKTORIA DUBOWIK / MALARSTWO, BATIK

Zapraszamy serdecznie na wernisaż malarstwa ukraińskiej artystki Wiktorii Dubow...

Nie połamać języka!!!

Już w piątek tłumaczka i filolog Beata Bednarowska będzie gościła w Poznaniu. ...

Chłop-niewolnik? Katalog wystawy

Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie Ul. Dwo...

OTWARCIE SEZONU LETNIEGO W SZYMBARSKIM...

28 kwietnia 2024 Skansen w Szymbarku Rejestracja Zapraszamy w niedziel...