Aniela Nizioł została zamordowana za ukrywanie rodziny żydowskiej: Kalmana Wolkenfelda, jego żony Lieby Sary i syna Chaima. 3 grudnia br. w Łańcucie Instytut Pileckiego upamiętni ją, stawiając 35. kamień pamięci. Do tej pory w ramach programu „Zawołani po imieniu”, poświęconego Polakom zamordowanym za pomoc udzieloną Żydom podczas okupacji niemieckiej, Instytut przypomniał historię 90 takich Polaków. Program objęty jest Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. W uroczystości udział wezmą m.in. dr hab. Magdalena Gawin – Dyrektor Instytutu Pileckiego, Adam Krzysztoń – Starosta Łańcucki, dr inż. Rafał Kumek – Burmistrz Łańcuta, dr Piotr Szopa – Dyrektor Muzeum – Zamek w Łańcucie.
Program upamiętnienia:
– Godz. 11.00 – msza Święta w Kościele pw. św. Stanisława Biskupa w Łańcucie,
– Godz. 12.30 – odsłonięcie tablicy upamiętniającej i złożenie kwiatów na terenie przed Miejską Biblioteką Publiczną w Łańcucie, ul. Moniuszki 2,
Wielu Żydów łańcuckich, w obliczu deportacji do obozów zagłady, starało się ukryć, by przetrwać akcję. Tak też postąpili członkowie jednej z najstarszych i najbardziej znanych miejscowych rodzin – Wolkenfeldowie. Kalman Wolkenfeld wraz z żoną Liebą Sarą i pięcioletnim synem Chaimem znalazł schronienie w domu Anieli i Michała Niziołów przy ul. Kraszewskiego w Łańcucie. Przyprowadził ich tam wynajmujący w tym budynku mieszkanie członek ZWZ-AK, policjant grantowy Antoni Głowniak.
Wolkenfeldowie przebywali na strychu i w piwnicy domu przez kilka dni. Według jednej z relacji pewnego dnia przypadkowa kobieta handlująca jajkami miała zauważyć Liebę Sarę i przekazać niemieckiemu konfidentowi Krausowi, że w domu na Kraszewskiego są Żydzi. Kraus poinformował o tym żandarmów.
Rodzina Wolkenfeldów została zastrzelona na miejscu. Ich zwłoki prawdopodobnie spoczęły na nowym cmentarzu żydowskim. Aniela radziła Michałowi, by wyjechał z miasta – był właścicielem domu, który stał się kryjówką dla Żydów, przeczuwała więc, że może mu grozić aresztowanie. Jeszcze tego samego dnia Nizioł wyruszył w podróż do Radomia. Aniela nie spodziewała się, że ona sama może być w niebezpieczeństwie, jednak 23 sierpnia została aresztowana. Tego samego dnia zastrzelił ją niemiecki żandarm, Józef Kokot, który brał udział w zamordowaniu rodziny Ulmów w Markowej.
Volksdeutsch Feliks Kraus został zlikwidowany przez polskie podziemie w lipcu 1944 roku.
Michał Nizioł przeżył okupację i stanął przed sądem w charakterze świadka, kiedy w 1958 roku rozpoczął się proces zabójcy jego żony, Józefa Kokota, oskarżonego o dokonanie licznych morderstw w Łańcucie i okolicach. Kokot wbrew zeznaniom naocznych świadków nie przyznał się do zamordowania Anieli Nizioł. Ostatecznie został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na wyrok ograniczenia wolności. Zmarł w więzieniu w 1980 roku.
W 2016 roku Aniela Nizioł została przez izraelski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem uznana za Sprawiedliwą wśród Narodów Świata za ratowanie rodziny Wolkenfeldów. Spoczywa na cmentarzu w Łańcucie.
„Zobaczyłem dwóch żandarmów niemieckich ubranych w mundury koloru zielonego […]. W jednym z żandarmów rozpoznałem Kokota, a drugi był zdaje się Dziewulski […]. Widziałem, że Kokot miał zawinięte przy bluzie rękawy i w ręku trzymał taką małą zakrzywioną laskę żydowską. Obaj oni weszli do zabudowania świadka Michała Nizioła. […] Po dojechaniu do ul. Kraszewskiego skręciłem w lewo […], oglądałem się do tyłu, chcąc zobaczyć, gdzie żandarmi pójdą. Po drodze […] spotkałem Michała Nizioła dochodzącego właśnie do ul. Kraszewskiego […] i powiedziałem do niego: „panie sąsiedzie, u was jest żandarmeria”.
Protokół z przesłuchania świadka Romana Kwolka. z 23 lipca 1958 r., AIPN Rz 107/1608, t. 4., s. 56
„Żona moja obecnie już nieżyjąca Aniela Nizioł poinformowała mnie, że była żandarmeria niemiecka i że wśród nich był i Kokot Józef oraz konfident niemiecki volksdojcz Krauze Feliks. Syna i kobietę, którzy byli ukryci w moim domu, wyprowadzono na ogród i tam zostali oni zastrzeleni przez Kokota Józefa,.[…] natomiast Żyd Wolkenfeld uciekał obok domu sąsiada i tam go dogonił Krauze Feliks, który doprowadził go do Kokota Józefa i ten go zastrzelił”.
Protokół z przesłuchania świadka Michała Nizioła z 31 stycznia 1958 r., AIPN Rz 107/1608, t. 1., s. 207
„Słyszałem od naczelnika więzienia Stanisława Guźlaka, że Aniela Nizioł nie chce uciekać, mimo iż grozi jej kara śmierci, że podobno dawano jej możność tej ucieczki, że zwolniona została do domu i że sama zgłosiła się ponownie do Sądu i Guźlak powiedział jej, że dzisiaj będzie rozstrzelana.
Guźlak dodał, abym przyszedł wieczorem, to zobaczę egzekucję, i jeszcze powiedział mi przy tym, że gdy ją spotkam, to abym powiedział jej, żeby poszła sobie do domu. Faktycznie tego wieczoru przyszedłem do Urzędu Skarbowego, i wchodząc na korytarz sądowy, spotkałem siedzącą na ławce Niziołową. Powiedziałem jej, żeby sobie poszła do domu, nie czekała tutaj, […] i zdaje mi się, że nawet mówiłem, żeby poszła do mojego domu. Niziołowa odparła mi, że ona nigdzie nie pójdzie, ona się niczego nie boi, bo jest niewinna […]. Ja wszedłem do swojego biura, pozostawiając za sobą lekko uchylone drzwi […] dla przekonania [się], co się stanie z Niziołową. W pewnym momencie usłyszałem rozmowę między Kokotem a Niziołową. Wynikało z niej, że Kokot chciał ją prowadzić na dziedziniec sądowy, a ona chciała wyjść na ulicę. Słyszałem, że jednak idą w kierunku dziedzińca, dlatego podszedłem do okna i zauważyłem, jak Niziołowa szła przodem […], a za nią w odległości może 1 m Josef Kokot. W pewnym momencie Niziołowa odwróciła się do tyłu i odezwała się do Kokota: „co, pan mnie chce strzelać?”, a w tym momencie […] Kokot strzelił jej w twarz z pistoletu, kładąc ją trupem na miejscu. Kokot odszedł, a Niziołowa, jak upadła na ziemię, tak zwłoki jej leżały do rana następnego dnia”.
Protokół z przesłuchania świadka Franciszka T. z 10 maja 1958 r., AIPN Rz 107/1608, t. 2., s. 173
O programie „Zawołani po imieniu” – poświęcony jest Polakom zamordowanym za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak historie te nie są znane ogółowi społeczeństwa. Dzięki działaniom podejmowanym z rodzinami ofiar i wspólnotą samorządową pamięć o nich staje się częścią lokalnej historii. Odsłonięty kamień pamięci przypomina o uniwersalnych wartościach, które wyznaczają miarę człowieczeństwa. Program powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego podejmuje starania, aby te lokalne doświadczenia stały się częścią powszechnej świadomości historycznej.
Barbara Konarska